Obudził się w celi, łapczywie łapiąc
powietrze na pierwszy rzut oka wyglądała dość solidnie ale jaki
metal może powstrzymać demona roztapiającego asfalt w czasie
jazdy. Haru dźwignął się powoli i podszedł do krat przy których
stał już Mephisto razem z Yukio.
- Co się stało? Nic nie pamiętam...
- Wybacz Maine Freud ale demoniczne moce znów wzięły nad tobą kontrole musiałem interweniować w wyniku czego straciłeś przytomność. Wyjaśnił z uśmiechem na ustach
- Przypominam sobie walczyłem z tymi agentami których przysłał Yukio
- Właściwie to ja ich przysłałem, nie chciałem ci przeszkadzać ale o tej porze w dzień poprzedzający noc dusz nie spaceruje się po amfiteatrze...
- Zaraz co z Kenjim!?
- A mówisz o tym zielonowłosym chłopaku u którego boku walczyłeś? Ha wypuściliśmy go nie był nam potrzebny...
- To co teraz ze mną będzie? Spytał spoglądając na Yukio
- Zostaniesz odizolowany dopóki nie minie zagrożenie. Odpowiedział chłopak poprawiając okulary.
- Co czyli nigdy stąd nie wyjdę? Spytał uśmiechając się lekko.
- To twoje słowa... jest już 17:50 za chwilę zacznie się zaćmienie. Powiedział spoglądając z grobową miną na zegarek.
- Zaraz a Rin jego też trzeba odizolować
- Jako syn szatana nie dziczeje jak reszta. Z resztą klasy wybieramy się na biwak w lesie tuż przy akademii prawdziwego krzyża.
- Zaraz chcecie prowadzić zajęcia w noc dusz zgłupieliście.
- Do doskonały sposób aby móc poćwiczyć zresztą oprócz barier które będą ich chronić jestem jeszcze ja i profesor Kirigakure.
- Co ona będzie nauczać! Ja aż takie macie braki w kadrze nauczycielskiej?! Spytał nie dowierzając
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Powodzenia ci życzę
- To tobie bardziej się przydadzą. Powiedział żegnając wzrokiem nauczyciela który właśnie skierował się ku drzwiom razem z dyrektorem.
Po chwili gdy mężczyźni opuścili
sale, usiadł na ziemi i podparł się o jedną ze ścian. Haru czół
że coś nadchodzi, całym jego ciałem zaczęły szargać bolesne
skurcze, po plecach przebiegał co rusz zimny dreszcz. Czół już
potęgującą siłę ridera, czół jak gdyby miał w brzuchu
rozżarzone kamienie, po chwili cała jego skóra zaczęła się
dymić i robić coraz to czerwieńsza. Ból temu towarzyszący był
wręcz nie do wytrzymania, każdy choćby najmniejszy ruch sprawiał
mu potworny ból. Krzyczał, wręcz wrzeszczał gdy tylko ruszył
którąś z części ciała. Czerwonymi rękoma przysłonił obolałą
twarz, zacisnął zęby mówiąc nie dam ci wyjść, nie dam ci
wyjść, słyszałeś NIEDAM!!!. zamiast łez po policzkach spłynęła
jak sam się zorientował magma i pokapała na podłogę wypalając w
niej dziury. Opuścił ręce i przymknął lekko oczy, zacisnął
dłonie które coraz mocniej się dymiły.
Nagle usłyszał czyiś głos poddaj
się...wypuść mnie..morderco...mor-der-co...hahaha... jeszcze
mocniej zacisnął pięści wykrzykując Odejdź!!!,wiedział już że
rider wychodzi na żer. lecz głos nie przestawał powtarzać
morderca...potwór...jak mogłeś...słyszysz ich
lament, zginęli przez ciebie... jesteś za to odpowiedzialny
hahaha!!!... na podłogę ponownie pokapała lawa. Nagle całe
jego ciało zajęło się ogniem, płomień palił niemiłosiernie a
głos który słyszał zaczął się nasilać morderca!...
jesteś słaby tak samo jak twój ojciec!. Niespodziewanie
ku jego zdziwieniu spostrzegł tuż przy nim stojącego ridera który
wyciągnął do niego dłoń mówiąc jesteśmy
jednością, nie powstrzymają nas te kraty! Te ich bariery ochronne!
Rozwalimy! Zniszczymy! Spalimy! Niech porzucą nadzieje ci którzy
staną nam na drodze!. Haru
jeszcze raz przymknął oczy ale postać ridera zniknęła w jednej
chwili. Nagle zrobiło mu się strasznie senno, walczył z tym ale po
chwili przymknął oczy i usnął. Tymczasem w lesie niedaleko
akademii prawdziwego krzyża reszta uczniów wraz z Yukio i Shura
jako opiekunów rozbijali właśnie obozowisko, niebo zrobiło się
czarne jedyne co na nim było widać to zasłonięte słońce, ale
nic poza tym. Po nałożeniu barier ochronnych i po sytym posiłku
zaczęły się pytania. Zazwyczaj były to pytania Shimy na temat co
my tutaj robimy? Po co tu przyszliśmy? I dlaczego a kórat w noc
dusz?. Odpowiedział mu Yukio wyraźnie czymś podenerwowany.
- Jesteśmy tu aby poćwiczyć, dziś w nocy wyruszycie z zadaniem w głąb lasu...
- Czy to na pewno dobry pomysł zwłaszcza że demony są dziś rozsierdzone?. Przerwał mu Shima nerwowo się rozglądając.
- Spokojnie na moje polecenie ta część lasu została oczyszczona z demonów z którymi nie dalibyście sobie rady, zresztą nad waszym bezpieczeństwem będę czuwał ja wraz z profesor Kirigakure. Powiedział po czym wskazał na dziewczynę która właśnie opróżniała 4 puszkę piwa, na ten widok nerwowo poprawił okulary. Na co dziewczyna wybuchła śmiechem krzycząc.
- Ooo zdenerwował się! Zdenerwował się! Hahaha...
- No ale czy to na pewno dobry pomysł z... . zaczął znów Shima
- Oj zamknij się!. Krzyknęła w jego stronę Kamiki która cały czas trzymała w dłoni telefon. Rin który siedział tuż obok spojrzał na podenerwowaną twarz koleżanki lecz chyba nie z powodu głupich pytań Shimy. Po chwili spytał.
- Czy coś się stało?. Dziewczyna przymknęła lekko oczy i westchnęła mówiąc
- Haru nie odbiera ode mnie telefonów martwię się o niego, dziś jeszcze przed wyjazdem chciałam go odwiedzić w szpitalu lecz powiedzieli mi że już go wypisali, Yukio powiedział mi że on czuje się już dobrze ale lepiej będzie jeśli nie pojedzie z nami na te zadania... od tamtego czasu nie mam z nim kontaktu..., nie oddzwonił ani razu... opowiedziała wpatrując się w ognisko przy którym wszyscy siedzieli.
- To zadzwoń jeszcze raz może nie ma zasięgu?. Zaproponował Rin spoglądając na kłócących się Yukio z Shurą.
Dziewczyna wstała i odeszła parę kroków od ogniska, wybrała
numer i zadzwoniła. Ku jej zdziwieniu telefon odebrał Kenji.
- Halo Haru?
- O cześć Kamiki z tej strony Kenji... . Odpowiedział głos w słuchawce
- Cześć jest tam może koło ciebie Haru chciałam z nim porozmawiać.
- Niestety nie ma dziś był u mnie, ale podczas tej bójki zgubił telefon no i dopiero co go znalazłem... . Powiedział chłopak uderzając się w czoło gdy tylko zdał sobie sprawę co właśnie powiedział
- Zaraz czekaj jakiej bójki?! Co się stało gdzie jest Haru?
- Nie wiem gdzie jest ma kło... po...ty.... tracę zasię... . Odpowiedział rozłączając się
Zaniepokojona wróciła na miejsce przy ognisku jeszcze bardziej
zmartwiona i zaniepokojona. Jakiś czas później
- Zaraz wyjawię wam cel waszego dzisiejszego zadania... zaczął Yukio wstając z ziemi
- Woohoo test odwagi hahaha. Przerwała mu dziewczyna potrząsając puszką z piwem
- Shura! Jesteś na służbie!. Krzyknął w jej stronę.
- Woohoo znów się wściekł haha.
- Teraz pozwólcie mi wyjaśnić, musicie zapalić latarnie schowane w lesie. Są rozmieszczone w promieniu około 500 metrów od naszego obozu. Ci którzy przyniosą latarnie do obozowiska otrzymają pozwolenie na udział w dalszych misjach w ciągu tych trzech dni ,jednakże są tylko trzy latarnie. Co znaczy że są tylko trzy miejsca. Następnie przejdźmy do waszego zaopatrzenia, zostaniecie zaopatrzeni w wodę jedzenie i inne niezbędne rzeczy, macie tez kompas, zapałki, flarę i latarkę. By być najlepsi musicie używać waszych naturalnych zdolności. Jak już wcześniej wam powiedziałem las jest siedliskiem wielu różnych demonów, sądzę że jesteście w stanie sobie z nimi poradzić na obecnym poziomie, jednak jeżeli poczujecie się zagrożeni odpalcie flarę wtedy albo ja albo profesor Kirigakure przybędziemy z pomocą. Jednak macie tylko po jednej zapałce... innymi słowy jeżeli zapalicie flarę nie będziecie już mogli zapalić latarni więc zostaniecie zdyskwalifikowani.
- Zaraz zaraz, czyli musimy tylko znaleźć latarnie, zapalić ją i wrócić? Spytał Rin pocierając podbródek. - czy to aby nie za proste? Spytał spoglądając na nauczyciela.
- Ty nadal nic nie kumasz co nie? Spytała Shura siadając tuż kolo niego. - to nie będzie takie proste jak wasz egzamin na Exwire, jesteśmy w ciemnym strasznym lesie zresztą sam się przekonasz. Powiedziała i szepnęła mu do ucha. - masz nie używać swoich płomieni zrozumiałeś, nie zapominaj że jestem wyższym inspektorem, jeżeli ktoś dowie się o twoich płomieniach będę musiała zaraportować tym z góry wiesz? Wtedy egzorcyści, paladyni i kto wie jacy ludzie zaczną na ciebie polować. Rozumiesz używaj swojej głowy do walki i tak niem z niej żadnego pożytku haha... powiedziała i podała mu plecak z ekwipunkiem
Po chwili gdy tylko każdy sprawdził zawartość swojego plecaka
rozstawili się tuż przy barierze ochronnej wyznaczającą linie
startu. Bon poprawił grzywkę i powiedział
- Te zadanie ma zwrócić nas przeciwko sobie...
- Ale jeśli to zrobimy to będzie samobójstwo... dokończyła Izumo.
- Każdy dba o siebie, to właściwa odpowiedź, nie pomagać nikomu. Są tylko trzy latarnie więc zrobię wszystko co w mojej mocy by wykonać zadanie... dodał spoglądając w głąb ciemnego lasu. Rin przymknął lekko oczy myśląc o tym co powiedziała mu przed chwilą Shura
- No dobra bez używania płomieni... ech łatwo powiedzieć... . Powiedział sam do siebie spoglądając w stronę swego brata
Po chwili nauczyciel strzelił skierowanym w górę pistoletem
krzycząc start!. Na ten sygnał wszyscy ruszyli prosto przed siebie
nie oglądając się nawet za siebie. Kamiki jeszcze raz pomyślała
o Haru wsuwając telefon do kieszeni spodni, po czym znikła w
ciemności lasu. Zadanie poniekąd bardzo łatwe okazało się takie
nie być. Dookoła otaczały ich ćmy, ale nie byle jakie były to
ćmy krwiopijcy, na co dzień żywią się padliną lecz z powodu
niedoboru jedzenia chętnie też atakują żywe organizmy, na ich
nieszczęście byli to właśnie oni. Gdy tylko ruszyli Yukio obrócił
się w stronę koleżanki które bez zainteresowania piła już
kolejną puszkę piwa
- Czy ty zawsze musisz się wtrącać!?. Spytał siadając zdenerwowany ponownie przy ognisku
- Oj daj spokój zaraz pękniesz z tego nadmiaru stresu, wyluzuj, napij się piwka i postaraj się zabawić... . Odpowiedziała wskazując na turystyczną lodówkę stojącą tuż koło niej.
- Nie mam na to ochoty... poza tym muszę jeszcze pilnować brata...
- Nie uważasz że jest już na tyle dorosły aby sam na siebie uważać?
- Jego wiek nie ma tu nic do rzeczy, jest nieodpowiedzialny, jeszcze trochę i zrobi komuś krzywdę... powiedział czyszcząc broń którą jeszcze przed chwilą strzelił dając znak do rozpoczęcia zadania.
Chwile siedzieli w milczeniu zajęli swoimi sprawami, nagle Yukio
dostrzegł coś przy jednym z drzew rosnącym za nimi. Szybkim ruchem
skierował broń w tamtą stronę. Shura widząc momentalnie
poderwała się na równe nogi, podeszli bliżej krawędzi bariery i
zobaczyli Haru ledwo trzymającego się na nogach. Yukio nie mógł
wykrztusić z siebie słowa, po chwili powiedział
- Haru! Skąd się tu wziąłeś do jasnej cholery! jak uciekłeś z izolacji?! Chłopak widząc ich uśmiechnął się lekko i odpowiedział
- No właśnie nijak, w izolacji nagle straciłem przytomność i znalazłem się tutaj... nie wiem jak to się stało ale może to być sprawka demona...
- Jakiego demona? Spytała Shura oglądając się za siebie.
- Nie wiem ale gdy się obudziłem trawa wokół mnie była spalona i śmierdziała siarką... . Powiedział i zgiął się w pół ponieważ bóle powróciły.
- Widocznie ktoś nie chce twojego odizolowania... tylko kto
- Co ci jest?. Spytał Yukio sięgając do torby przytoczonej do pasa.
- Nic zaraz przejdę przemianę i prawdopodobnie pozabijam was wszystkich... odpowiedział zaciskając zęby.
- Jesteśmy za daleko nie zdążymy cię wywieść w bezpieczne miejsce... wtrąciła się Shura
- Mam pomysł jak uniknąć ofiar i zapewnić wam wszystkim bezpieczeństwo przed moją osobą... zapieczętujcie mnie... . Powiedział z trudem łapiąc powietrze
- Zwariowałeś!?! zapieczętowanie z tak dużą nagromadzoną mocą będzie śmiertelne! Nie przeżyjesz!. Wykrzyczała
- Wiem, znam ryzyko ale jeśli to jedyny sposób aby uratować was to warto... zrób to JUŻ!!! przy ostatnim słowie głos mu się nagle obniżył a oczy zaświeciły czerwienią
- Nie na pewno jest inne wyjście... . Zaczął Yukio lecz Haru przerwał mu w pół zdania
- Nie ma... jeśli się przemienię zniszczę wszystko... . Powiedział zaciskając zęby gdy jego skóra znów zaczęła robić się czerwona do tego stopnia iż znów zaczęła się dymić. - wszystkim powiecie najwyżej że nagle bardzo mi się pogorszyło i niestety zmarłem... dodał gdy strużka lawy pokapała mu po policzkach. - jednak obiecajcie mi coś... obiecajcie że będziecie czuwać nad Kamiki, sprawcie żeby o mnie zapomniała... . Nagle jego skóra zaczęła odchodzić od kości i spalać się jakby trawił ją żywy ogień, chłopak zacisnął pięści i upadł na kolana krzycząc. - zróbcie to!!! teraz!!!
- Nie mamy wyboru... . Powiedziała Shura przyjmując odpowiednią postawę, po chwili dodała. - znam pewną silną sutrę ale nie wiem czy poskutkuje na tak silnego demona jak on... możliwe że będzie potrzebna twoja broń. Powiedziała do okularnika ściskającego ręce na broni.
- Rozumiem zaczynaj!. Odrzekł wymierzając w głowę chłopaka.
- AHARATEIKATA SHASANANAN TANYATAON SHAKUNA MANASHAKUNA... . Zaczęła recytować nagle na dźwięk tych słów ciało chłopaka wygięło się mocno do tyłu rękoma przysłonił twarz a z gardła wydobył się potworny ryk, mimo to nie przestawała recytować kończąc sutrę powiedziała wykonując znak krzyża. - i niechaj strącony będzie do najciemniejszych czeluści, zapieczętuj go w wiecznych ciemnościach skąd nie ma ucie... . Nie zdążyła dokończyć nagle chłopak stanął w płomieniach, a cała jego ciało wypalało się odsłaniając mięśnie i żyły które znikały momentalnie trawione przez ogień, lecz nie to sprawiło że przestała recytować z gardła wydobyły się słowa.
- Cholerna egzorcystko!!! nie powstrzymasz mnie nie dasz rady!!! sczeźniesz suko... hahahaha... zaczął się psychopatycznie śmiać po chwili dodał. - to ciało się rozpada ale nie moja moc! Nie zapieczętujesz mnie nie tym marnym tekstem! Hahaha czas na zabawę... wyrżnę was w pień hahaha... nagle ogień nasilił się do tego stopnia że aż musieli się cofnąć
- Strzelaj do cholery! Krzyknęła Shura a Yukio bez wahania opróżnił dwa magazynki, widząc jednak że nie przynosi to efektu rzucił granat z wodą święconą i pociągnął Shure w tył tuż za granice bariery. Granat wybuchł rozpylając chmurę wody święconej, demon którego właśnie mieli przed sobą cofnął się o krok. Po chwili gdy transformacja dobiegła końca rzucił się na barierę. Mocne uderzenie wyrzuciło go dwa metry do tyłu między drzewa gdzie znikł im z oczu.
- Całe szczęście że bariera wytrzymała musimy prędko ściągnąć tu wszystkich, grozi im poważne niebezpieczeństwo. Powiedział nauczyciel spoglądając na przyjaciółkę.
- Ruszamy ale najpierw zawiadomię o tym innych niech przyślą posiłki i to migiem. Powiedziała łapiąc za krótkofalówkę. - halo przyślijcie w tej chwili ludzi do lasu przy męskim akademiku, obowiązuje kod czerwony rider wydostał się i ruszył na żer... .
- Nie ma czasu natychmiast ruszam krzyknął Yukio znikając w ciemności lasu.
Tymczasem wysoko w górze na bogato zdobionym krześle unoszącym się
w powietrzu siedział Mephisto a niżej u jego stup siedział znany
już Rinowi Amaimon. Mężczyzna przyglądał się z góry
zachodzącym niżej sytuacją. Chłopak z zielonym czubem na głowie
zwrócił się po dłuższej chwili milczenia.
- Tamta kobieta wie że tu jesteśmy jest przebiegła... już niejednokrotnie się tu oglądała. Powiedział lekko podgryzając długie paznokcie.
- Spokojnie, nie zagrozi mojemu planu. Czy spotkałeś się już z królem tego lasu?. Spytał uśmiechając się.
- Tak zabiłem wielu jego krewnych więc będzie współpracował. Odpowiedział nie odrywając wzroku od położonego niżej obozowiska. - Ta kobieta ukrywa miecz... jak więc mam rozzłościć chłopaka?
- Cieszy mnie to że masz taki zapał ale tym razem zrobisz co ja powiem... zrozumiano?. Spytał głosem nieoznaczającego sprzeciwu. Chłopak nie odpowiedział tylko mocniej zaczął obgryzać paznokcie.
- Czy aby na pewno był to dobry pomysł z wypuszczeniem tego całego ridera? Może nam przeszkadzać... wycedził nagle.
- Spokojnie wszystko idzie zgodnie z planem. Odpowiedział uśmiechając się przebiegle.
Jakiś czas później Rin wraz z przyjaciółmi znaleźli jedną z
latarń jednak co ich zaskoczyło nie dało rady zanieść ją w
pojedynkę. Wspólnymi siłami udało im się ruszyć ją z miejsca
lecz na ich drodze stanęła rozpadlina pełną robaków.
- Ja cie co teraz zrobimy? Spytał Rin nachylając się i spoglądając w dół rozpadliny.
- Robaki!... . Powiedział Shima blady jak ściana. - chyba się zmoczyłem...
- Jeśli to zrobiłeś straciłeś szacunek wszystkich tu obecnych. Powiedział Rin spoglądając z wyrzutem w jego stronę, tymczasem Bon wciąż recytując sutrę mającą zapieczętować demoniczną latarnie podszedł do krawędzi i zabranym wcześniej kosturem Shimy sprawdził głębokość tego morza robali.
- Bon co ty wyprawiasz?!! krzyknął Shima
- Chyba już rozumiem... wtrącił Konekomaru. - skoro nie jest głęboko można by jakoś przenieść tą latarnie tylko jak?. Jak na zawołanie Bon zaczął coś rysować, gdy skończył podał kartkę Konekomaru. - Już rozumiem. Najpierw razem z Okumurą przeniesiemy wóz. Rój nie jest zbyt głęboki więc możemy przez niego przejść, gdy już tam będziemy przygotuje pieczęć, następnie Shima z Moriyamą na plecach pobiegnie w naszym kierunku podczas gdy Bon zdejmie pieczęć, demoniczna latarnia widząc dziewczynę pobiegnie za nią a ja ją wtedy zapieczętuje. Wyjaśnił.
- Z-zaraz mam przebiec przez ten rój robali. Tak c-chyba umrę...
- Oj daj spokój Shima dasz rade. Powiedział Rin
- Jesteście bez serca... powiedział coraz bardziej blady Shima
- Dobra to ja ją przeniosę. Powiedział Rin
Już po chwili wraz z Shiemi na plecach biegł przez rój a za nimi z
ogromną prędkością pędziła latarnia. Gdy byli już po drugiej
stronie Konekomaru nie czekając ani chwili zapieczętował ja. Rin
zmęczony pogonią oparł się o jedną z podpór mostu który jak
wcześniej zauważył Konekomaru wręcz cały pokryty był
pieczęciami, most runął nagle wyrzucając w górę tony robaków.
Nagle spomiędzy nich wyłoniła się na jakieś 20 metrów ogromna
krwiożercza ćma która wzbiła się w powietrze łapiąc szybko
Rina za nogi i podciągając do góry. Wszyscy cofnęli się
przestraszeni gdy nagle z pomiędzy drzew wystrzelił jak pocisk
rider uderzając z całej siły w głowę demona. Potwór ryknął
głośno i wypuścił z uścisku chłopaka, rider wręcz z
niesamowitą prędkością chwycił go w locie i uderzył w rosnące
nieopodal drzewo, roślina pod tak dużym naciskiem prawie się nie
złamała, rider przyglądał się chwile twarzy chłopaka po czym
powiedział
- Dziecię szatana... hahahaha... dopadłem cię nareszcie... sczeźniesz za swoje grzechy...hahaha . Przestraszony Rin nie mógł wydusić z siebie słowa, lecz po chwili szepnął
- Haru to ja Rin nie poznajesz mnie?
- Haru nie ma w domu ale zostaw wiadomość, hahaha
- Zostaw go!!! krzyknął Bon rzucając w stronę ridera kostur Shimy, metal wyleciał z wielką prędkością przebijając jego bok. Demon zaśmiał się i jednym ruchem wyrwał go sobie z ręki następnie połamał go i ruszył w stronę wielkiego owada który ponownie zaczął atakować. Jednym szybkim ruchem wbił dwa połamane i już rozżarzone końce w czaszkę demona, potwór zawył doniośle i zerwał się do tyłu i padł martwy na plecy. Nim się spostrzegli po riderze nie było już śladu.
Tymczasem demon ten ruszył w las ponownie na żer szukając i
pragnąc czyjejś śmierci... po chwili wpadł na rozległą polankę
ukrytą między drzewami gdzie czekali już na niego egzorcyści
których przysłała Shura. Mężczyźni gdy tylko zobaczyli swój
cel ruszyli do ataku. Broń palna od razu poszła w ruch, setki naboi
przeleciało przez jego ciało topiąc się i nie sprawiając mu
żadnej krzywdy. Demon zaśmiał się i przeszedł do kontrataku
szybkim ruchem chwycił jednego z nich za płaszcz i podniósł do
góry, mężczyzna poszybował parę metrów i uderzył w swoich
towarzyszy, rider zaśmiał się szyderczo mówiąc
- Ach tak wiele dusz do spopielenia a tak mało czasu... hahaha.
Szybko dopadł następnego i chwycił za kołnierz chwile mu się
przyglądał, następnie spojrzał mu prosto w przestraszone oczy,
ciało mężczyzny w jednej chwili zajęło się ogniem a z gardła
wydobył się głośny krzyk, po chwili jego ciało poczerniało i
rozsypało się na proch. Wszyscy cofnęli się przerażeni, już po
chwili w ruch poszły granaty z wodą święconą, lecz gdy tylko
wzniosła się chmura uwolnionej przez granaty wody, rider zniknął
im z oczu. Mężczyźni opuścili bron i podeszli do leżącej na
ziemi kupy popiołu która była kiedyś ich towarzyszem. Nagle
spomiędzy drzew ponownie zaatakował rider, wciągając między nie
dwóch pozostałych, gdy byli już oddzieleni od reszty mężczyzną
zaświeciły się oczy a na głowach wyrosły momentalnie niewielkie
rogi, po chwili rider zapytał
- Czyżby w gehennie skończyły się dobre demony... nie macie szans poco więc przypuszczać atak?
- Ty nic nie rozumiesz riderze, tamci mają nas za jednych ze swoich... nasza śmierć zapoczątkowała wir wydarzeń których nie jesteś w stanie powstrzymać... hahaha.
Nagle spod płaszczy które nosili rozbłysły miecze, w jednej
chwili demony ruszyły do ataku, tnąc powietrze jak szalone, rider
dopadł pierwszego i wyszarpał mu z dłoni broń, jednym nagłym
ruchem zatopił ostrze w jego czaszce, krew spłynęła po twarzy a
ciało runęło na ziemię i zamieniło się w popiół. Nie tracąc
czasu rider ruszył ku następnemu celowi, demon ryknął gniewnie
jeszcze szybciej miotając ostrą jak brzytwa bronią, w końcu udało
mu się zatopić je w ciele przeciwnika ale jak się okazało metal
stopił się nie robiąc mu żadnej krzywdy. Rider zaśmiał się
psychopatycznie po czym wyłamał z rosnącego obok drzewa jedną z
długich grubych gałęzi. Z szybkością światła zatopił jeden z
ostrych końców w brzuchu demona, następnie podniósł go tak
nabitego do góry i wbił drugi koniec w ziemie. Demon wydał z
siebie ostatni krzyk po czym jego ciało rozpadło się pozostawiając
po sobie tylko szkielet. Nagle pojawiła się reszta egzorcystów z
przerażeniem patrząc na nabite na pal ciało jednego ze jak sądzili
ze swoich ludzi. Rider widząc ich pognał w dalej w głąb lasu. Gdy
tylko uciekł jeden z mężczyzn wyciągnął krótkofalówkę i
powiedział
- Niestety zgubiliśmy go... mamy przeczesać las?
- Na chwilę obecną mamy bardziej istotny problem północna bariera odgradzająca tą część lasu została złamana demony przedostały się do środka trzeba jak najszybciej znaleźć uczniów... sama jestem już w tym cholernym lesie i ich szukam macie do mnie dołączyć... . Odpowiedział mu damski głos.
- Zrozumiałem bez odbioru... . Odpowiedział po czym wydał swoim ludziom polecenia i ruszyli w ciemność drzew.
Tymczasem Kamiki biegnąc przez las w poszukiwaniu latarni,
zatrzymała się na chwilę by odpocząć, wyciągnęła pospiesznie
telefon z nadzieją że otrzymała jakieś wiadomości od Haru.
Zawiedziona ich brakiem zamyśliła się dłuższą chwile ,,co
takiego mogło się stać'' ,,czemu Haru wdał się w bójkę'' ,,
czy nic mu nie jest'' te myśli krążyły bez przerwy w jej głowie.
Przez swoje zamyślenie nie zauważyła skradających się w jej
kierunku demonicznych wilków, demoniczne zwierze oblizało się
łakomie po ostrych zębach, ugięło tylnię nogi gotowe do skoku, i
w jednej chwili wzbiło się w powietrze z głośnym rykiem i
rozdziawioną paszczą. Dziewczyna widząc bestie odruchowo zasłoniła
się rękoma. Nagle spomiędzy drzew wyskoczył rider i chwycił w
locie wygłodniałego wilka. Zwierzęta ruszyły na niego warcząc
wściekle, demon chwycił pierwszego jakiego napotkał wzrokiem, z
wściekłością zaczął okładać go po pysku wkładając w
uderzenia całą swoją siłę. Po kilku uderzeniach zwierze leżało
martwe. Kamiki widząc zaistniałą scenę cofnęła się przerażona,
nie patrząc pod nogi potknęła się o wystający korzeń i upadła
na ziemię, z przerażeniem przyglądała się broniącej ją
postaci. Wyglądała prawie tak samo jak wtedy gdy straciła w ataku
siostrę. Cała wręcz drżała widząc jak demon atakuje już
kolejne zwierzę. Rider nie przestawał atakować, z dziką wręcz
furią dorwał następne zwierze po chwili przycisnął jego cielsko
kolanem do ziemi, jedną ręką chwycił górę szczęki a drugą dół
i korzystając z całej siły rozciągnął ją. Żuchwa zwierzęcia
pękła nagle a rider szarpnął jeszcze mocniej rozrywając mu
głowę. Zwierze padło martwe a reszta demonów widząc co zrobił
członkom ich stada uciekła jak najszybciej. Rider wyprostował się
i spojrzał w stronę dziewczyny, która podparta plecami o wielki
głaz trzęsła się a po jej policzkach ciekły łzy. Demon
wyciągnął do niej dłoń a jego ogień trochę przygasł,
dziewczyna widząc to przymrużyła lekko oczy, demon podszedł
bliżej sprawiając że jego ogień jeszcze mocniej przygasł.
Dziewczyna poczuła jakoś że zna to spojrzenie, że zna tą osobę,
spojrzała mu w oczy szepcząc przez łzy Haru?. Nagle pomiędzy nią
a riderem pojawił się Yukio z wymierzonym w jego głowę pistoletem
krzycząc.
- Haru uspokój się, wiem że nie chcesz nikogo skrzywdzić, poddaj się... . Krzyknął a dziewczyna poczuła jakby ją trafił piorun.
Demon ryknął i ruszył w kierunku bariery ochronnej która chroniła
obozowisko. Nauczyciel obrócił się do leżącej uczennicy. Okrył
ją swoim płaszczem i pomógł wstać. Tymczasem rider znów gnał
przez las z furią w oczach.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz