Pomieszczenie w którym się znajdowali
nie było zwykłym pokojem w tym miejscu przesłuchiwano często w
dość brutalny sposób osoby które mogły mieć jakieś istotne
informacje dla zakonu. Jedyne drzwi które tu prowadziły zamykały
się na kilka zamków i mogły być otwarte tylko jednym kluczem
który zawsze dostawali starsi inspektorzy, Shura była właśnie
jedną z nich. Gdy tylko wszedła do środka uśmiechnęła się
widząc ledwo przytomnego Haru i pobijanego Rina lecz nim zdążyła
coś powiedzieć Rin krzyknął podtrzymując wciąż rannego kolegę
- Szybko pomóż mu, on zaraz umrze!!!
- Haha nie rozśmieszaj mnie to demon tak jak ty, zaraz się zregeneruje. Odparła
- Znasz tatę i Yukio? Wypalił znienacka
- Co a tak byłam jego wychowanką, tego cholernego piernika Shiro.
- Zaraz wychowanką? Czy to znaczy że jesteś zakonnicą?. Spytał zaskoczony
- Tak ale nigdy nie modliłam się do boga, i w tej czarnej kiecce wyglądam grubo..., dorastałam w miejscu dalekim od wszelkich religii, Shiro uratował mnie przed bezcelowego życia z dnia na dzień... wybawił mnie na długo zanim się urodziłeś. Odpowiedziała i nagle chwyciła się za brzuch i głośnym jękiem upadła na podłogę Rin podszedł do niej zdziwiony, gdy nagle dziewczyna wyskoczyła do przodu wyszarpując mu miecz który trzymał w drugiej ręce. - haha aleś ty naiwny, ten twój mieczyk jest aż tak bezwartościowy że aż każdy może go sobie wziąć?
- Przestań!!! wykrzyczał pokrywając się błękitnym płomieniem
- Opanuj się, i po co ty dalej trzymasz tego błazna sam chyba umie chodzić czy nie?. Spytała uśmiechnięta i kopnęła Haru w pierś aż ten upadł kilka metrów dalej. W miejscu w którym upadł podłoga zabarwiła się na czerwono, z otwartej rany w boku sączyła się powoli krew. Wściekły niebiesko włosy chłopak ruszył na nią z krzykiem dziewczyna zwinnie ominęła atak i spoglądając w jego stronę powiedziała
- ,,odetnij głowę węża który pożarł osiem księżniczek'' w tem z jednego z tatuaży nad piersią wysunął się wielki miecz który skierował się w jego stronę
- Dlaczego wychowanka mojego ojca wymierza we mnie miecz?
- Hmm w dniu śmierci Shiro zostałam wysłana z tajną misją przez Watykan jako starszy inspektor. Możliwe że Shiro Fujimoto i Mephisto Pheles, a także szefostwo japońskiej filii ukrywają jakieś zdarzenie powiązane z szatanem mającą miejsce 16 lat temu w noc niebiańską i jeśli pojawi się coś niepokojącego masz pozwolenie na zniszczenie tego po rozpoznaniu. Takie było moje zadanie, wykonam je i zabije cię a także tego tam. Wyjaśniła po czym wskazała czubkiem miecza na leżącą na ziemi postać.
- Zabijesz mnie?. Powtórzył niedowierzanie Rin. Gdy nagle w jednej chwili dziewczyna wykrzyczała
- Demoniczna technika miecza kirigakure! Ząb węża!. Nagle jej miecz zwiększył się i pofalował nieczekając ani chwili machnęła nim dwa razy w powietrzu. Potężne ostre jak brzytwa smugi powietrza leciały z wielką prędkością w jego stronę z trudem odskoczył na bok. - nieźle widać że masz szczęście powiem ci że niewielu ma szanse uniknąć tego cięcia. Powiedziała i skierowała wzrok na leżącego na podłodze chłopaka. - hmm może najpierw po zbędne się zbędnego balastu.
- Zostaw go wykrzyczał Rin. stając między nimi
- Oj po co ty go bronisz myślisz że on by ci pomógł? Jego demoniczna forma nie znosi takich jak ty. Zresztą to cienias i po co tyle krzyku robią wokół niego... . Odpowiedziała rozbawiona tą sytuacją.
- Uratował ci życie!!! zapomniałaś!?! wykrzyczał
- Oj bo się wzruszę haha. Z niespodziewaną szybkością uderzyła nieczekając ani chwili w niebieskowłosego obrońce. Chłopak poleciał kilka metrów do tyłu i uderzył głową o ścianę tracąc przytomność. - ha i nokaut kto by się spodziewał a teraz zajmę się tobą... .
Haru podniósł głowę i obrócił się
w jej stronę, od razu nawet zanim zdążył spojrzeć jej w oczy
miał już miecz tuż przy gardle.
- No co jest Haru coś taki milczący co? Spytała spoglądając na niego z uniesionymi brwiami. - naprawdę jesteś żałosny nawet nie próbujesz się jakoś wybronić... może jakieś ostatnie słowa?
- Nie... n-nie mogę jeszcze zginąć nie póki ten śmieć nieszczeźnię...
- Kto? A pewnie to ten który zrobił niezły sajgon w tej twojej wiosce... przykro mi ale zginiesz tak samo jak twoi rodzice, jesteś tak samo słaby jak oni...
- Niemów tak o nich!!!
- Bo co będą mnie nękali zza światów aj aż się boje, ciekawe czy próbowali uciekać jak tchórze czy po prostu błagali o życ...
Nie zdążyła nawet dokończyć Haru w
jednej chwili zmienił się w ridera. Demon szybkim ruchem wyrwał
sterczący w boku pręt i cisnął go w jej stronę dziewczyna
uchyliła się a metal utkwił w ścianie. Rider widząc ją zaczął
śmiać się psychopatycznie widząc jak szykuje się do ataku.
Kobieta już z kamienną twarzą, szybko machnęła ostrzem w
powietrzu i posłała w jego stronę trzy ostre smugi rider odskoczył
i z niesamowitą szybkością dopadł ją, jedną ręką złapał ją
za nadgarstek prawej ręki w której dzierżyła broń a drugą
ścisnął za gardło i podniósł do góry. dziewczyna pobladła w
jego uścisku, miotała bezwładnie nogami w powietrzu a jedną wolną
lewą ręką próbowała oderwać jego dłoń od swojej szyi. Rider
uśmiechnął się i powiedział
- I co? Co teraz powiesz? Mogę się zgnieść jak robaka ale nie zrobię tego, to raczej niezbyt odpowiednia śmierć dla pani inspektor... . Powiedział i cisnął ją o ścianę znajdująca się trzy metry od nich.
Dziewczyna upadła wypuszczając z ręki miecz rider z uśmiechem
podniósł broń a jej oczach ostrze które dzierżyła zrobiło się
czarne,płomienie obieły całe ostrze i klingę gdy płomień
przygasł miecz wyglądał już zupełnie inaczej rękojeść
wyglądała jak by była zbudowana z roztopionej stali, wydłużyła
się tak samo jak i ostrze. Ze smukłego ostrza nie zostało nic...
ostrze przypominało teraz dłuższą formę tasaka, i od tego miała
zginąć? Nie to nie może być koniec... przemknęło jej przez
myśl. Demon zbliżył się do niej i przyłożył ostrze do jej
gardła od miecza ział przejmujący chłód, do oczu napłynęły
jej łzy chyba bardziej ze złości niż ze strachu. Spojrzała mu w
oczy i wyszeptała ,,zrób to szybko'' demon zamachnął się bronią
i z wielkim impetem wbił miecz w ziemie tuż koło jej głowy ze
zdziwieniem spojrzała na niego. Rider odwrócił się przeszedł
kilka metrów, zdziwiona zawołała za nim
- Dlaczego tego nie zrobiłeś!?!
- Bo nie jestem potworem... odrzekł po czym całe jego ciało obieły płomienie zmieniając go z powrotem w człowieka. Chłopak opadł na kolana i stracił przytomność.
Kobieta chwilkę przyglądała się jemu, mimo że był wyczerpany
potrafił przemienić się i wygrać walkę jednak nie zabił jej ale
dlaczego czemu ją oszczędził? Po tym co mówiła o jego
rodzinie... nie wiedziała. Kilka minut później ocknął się Rin,
chłopak spojrzał na leżącą trochę dalej sylwetkę kolegi i
stojącą nad nim Shure z mieczem w dłoni. Bez chwili wahania rzucił
się na nią.
- A jeszcze ty zostałeś wybacz zapomniałam. Powiedziała uśmiechając się lekko unikając bez trudu ciosów które wyprowadzał. Jednym sprawnym kopniakiem powaliła go na ziemie, spojrzała na niego i powiedziała. - ach Shiro postanowiłeś porzucić walkę i chwycić się jakiejś bezpodstawnej nadziei, która cię zabiła...
- Nie tata zginął chroniąc mnie!!!...
- Czyli był tchórzem! Odpowiedziała
- Nic nie wiesz jak śmiesz mówić coś takiego!?. Zacisnął pięści, płomienie które go otaczały zapaliły się mocniej, chłopak podniósł się z ziemi i dodał. - mam to gdzieś że byłaś jego podopieczną, nie pozwolę żebyś z niego drwiła... z całej siły ruszył na nią kobieta znów bez najmniejszego wysiłku zaczęła unikać ciosów
- Jesteś szalony? Nie umiesz nawet walczyć, ale żałosne z tamtym trochę chociaż powalczyłam a z tobą phi. Dziewczyna zgrabnie odskoczyła do tyłu złapała za koniec ostrza i powiedziała. - no co jest powiedziałeś że nie pozwolisz mi z niego drwić? A zresztą ja to skończę ,,demoniczna technika miecza kirigkure Pustka!
Na te słowa dookoła niej pojawiły
się kłęby pary które następnie zmieniły się w ogromne węże i
ruszyły na niego, chłopak zasłonił się rękami próbując
osłonić twarz, na to właśnie czekała momentalnie skoczyła do
przodu w ostatniej chwili między nią a Rinem pojawił się Haru
ostrze przebiło go na wylot, strugi krwi pokapały na podłogę
chłopak bezwładnie osunął się na ziemie. Haru wydawało się że
stacza się w mrok takie mniej więcej odniósł odczucie, czy ja
umarłem pomyślał, dookoła niego rozciągała się ciemność
nagle w ciemności zobaczył rodziców którzy podeszli do niego,
twarze mieli lekko smutne spojrzeli na niego chłopak zaczął biec
do nich lecz oni odpowiedzieli mu jeszcze nie czas synku... ciemność
wokół niego nagle się rozmyła. Obudził się w szpitalu tuż koło
jego łóżka stali wszyscy przyjaciele nawet Mephisto chłopak
podciągnął się i usiadł na łóżku przetarł oczy, uśmiechnął
się i powiedział
- Aa ale mi pęka głowa, czy ja umarłem?
- Nie ale bardzo się starałeś. Odparł Yukio
- Jak się czujesz? Spytała Kamiki siedząca tuż koło jego łóżka, delikatnie złapała go za rękę
- A dobrze, nic mi tam nie dolega...
- No mamy nadzieje że następnym razem gdy będzie się waliła kolejka górska będziesz próbował też nie tylko ratować Rina ale też i siebie... . powiedział Mephisto z uśmiechem
- Będę pamiętał, ile byłem nieprzytomny?
- Z jakieś 2 godziny, całe szczęście że nic poważnego sobie nie zrobiłeś. Powiedział Yukio spoglądając mu w oczy.
- Dobra nie przeszkadzajmy mu, niech odpocznie. Zaproponował Mephisto
wszyscy udali się do wyjścia, wszyscy
oprócz Yukio.
- Dobra ubieraj się idziemy. Powiedział z grobową miną
- Dokąd?. Spytał ale znał już odpowiedź\
- Do izolacji jest już 15 muszę cię zamknąć jak najszybciej
- Ale czemu? Zaćmienie jest dopiero za trzy godziny...
- Nie ma czasu do stracenia im szybciej odizoluje cie od reszty tym lepiej...
Haru westchnął ubrał się i
skierował się ku drzwiom, rzucając przez ramie
- Przyjdę o siedemnastej... . A i nie myśl sobie że nie wyczułem tych twoich szpiegów śledzących mnie od jakiegoś czasu mają się ulotnić i zostawić mnie w spokoju zrozumiano?. Powiedział i nie czekając na odpowiedź wyszedł pozostawiając za sobą zaskoczonego nauczyciela.
Jakiś czas później Haru spacerował
zamyślony alejką prowadzącą do amfiteatru prawdziwego krzyża.
Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć jeszcze niedawno podróżował
a raczej uciekał od przeszłości a dziś pilnuje syna szatana i bez
przerwy pakuje się w kłopoty. Nagle usłyszał że ktoś go woła
znajomym głosem, obrócił się i zobaczył Akite biegnącą w jego
stronę. Dziewczyna na jego widok uśmiechnęła się radośnie
- Co ty tu robisz Aki? Spytał zaskoczony
- Jak to co przeprowadziłam się. Postanowiłam wyrwać się z tej rutyny i przeprowadzić się tutaj.
- Ale to jest miasteczko akademickie... tylko dla studentów... .
- Wiem chce się zapisać do tej szkoły. Czas dokończyć edukacje. Powiedziała uśmiechając się lekko. - wiesz chciałam cię przeprosić za to co stało się wtedy... wiesz to było nie w porządku... i... wydukała wbijając wzrok w podłogę. Haru wyrwał się po chwili z oszołomienia i powiedział.
- Nic się nie stało, cieszę się że będziemy się częściej widywać Aki a teraz wybacz mi ale mam pilną sprawę do załatwienia. Powiedział i ruszył znów przed siebie pozostawiając ją samą
Na rozmyślaniach droga mijała
szybciej nim się obejrzał był już przy amfiteatrze. Chciał jak
najszybciej porozmawiać z Kenjim, nagle coś przemknęło w
zaroślach tuż za jego plecami, chłopak zatrzymał się, wziął
głęboki oddech i z niespodziewaną szybkością ruszył w tamtą
stronę, jednym sprawnym ruchem chwycił za kołnierz skradającą
się postać i pchnął na drzewo znajdujące się niejaki metr od
niego, lewą ręką chwycił go za ubranie a prawa ręka pokryła się
płomieniem, i została skierowana tuż pod jego szyje. Był to
mężczyzna trochę niższy od niego, trochę od niego starszy,
ubrany całkowicie na czarno, na jego lewym policzku widniała
blizna, twarz miał smukłą, niebieskie oczy teraz przerażone
spoglądały to raz na jego podpaloną rękę to raz na jego wściekłą
twarz.
- Kim jesteś i czego chcesz!. Wykrzyczał, mężczyzna zawahał się nie wiedząc czy odpowiedzieć. - gadaj. Wykrzyczał ponownie Haru, nagle jego skóra na twarzy jakby stała się przezroczysta pokazując całą czaszkę. Mężczyzna krzyknął z przerażenia
- Jestem zwiadowcą, profesor Okumura kazał mi cię śledzić. Haru zaśmiał się psychopatycznie
- Myślałeś że cię nie wyczuje!? Wyczuwam ludzki strach a także duszę nieważne jakbyś się skradał i starał to nic nie da a teraz wracaj do niego i przekaż mu że mnie zgubiłeś zrozumiałeś?!. Mężczyzna pokiwał głową, gdy tylko chłopak go puścił w mgnieniu oka zniknął mu z oczu, biegnąc jak najszybciej w stronę akademika
Jego twarz jak i ręka wróciły już
do normalności, chłopak oparł się o drzewo wyraźnie zmęczony,
co się ze mną dzieje pomyślał i skierował się w stronę
amfiteatru gdy tylko tam dotarł od razu spojrzał na scenę na
której muzycy rozkładali właśnie sprzęt, z niej właśnie
dobiegł znajomy mu głos.
- Haru! Siema brachu miło że wpadłeś mamy akurat próbę dźwięku. Powiedział uśmiechnięty zielonowłosy chłopak
- Chodź tu szybko! Zawołał w odpowiedzi.
- Dobra coś się stało?. Spytał schodząc ze schodów
- Tak, macie jak najszybciej się gdzieś ukryć...
- Ale po co?
- Wiesz coś na temat nocy dusz?. Spytał dysząc z nieznanego mu powodu
- No niespecjalnie, słuchaj dobrze się czujesz może...
- Cicho nie mam dużo czasu dziś wieczorem wszyscy posiadający demoniczną ranę ujrzą zaćmienie słońca, będzie ono widoczne na nieboskłonie przez dwa dni, wtedy wszystkie demony staną się dzikie i żądne mordu kapujesz?
- Zaraz a co z tobą ?
- Poddam się izolacji aby nie stanowić zagrożenia. Ale wy macie się ukryć zrozumiano?!. Spytał chwytając się za żebra i z trudem łapiąc powietrze. Przyszedłem tu by was ostrzec ale za chwile pojawi się tu mój ,,ogon'' z zamiarem pojmania mnie siłą więc musicie uciekać bo was przymkną
- Nas chyba żartujesz nie dadzą rady...
Nagle dookoła nich z różnych
kryjówek wyłonili się egzorcyści, wszyscy z pistoletami gotowymi
do strzału skierowanymi w ich stronę
- Riderze poddaj się to nikomu nic się nie stanie, wszyscy jesteście zatrzymani...
- Chyba śnisz, Haru patrz i podziwiaj. Teraz kapela! Wykrzyczał nagle tuż za ich plecami ustawił się pozostali członkowie zespołu każdy z instrumentem w dłoni
- Daj spokój Kenji oni mają broń
- A co ty myślisz że my nie? Jesteśmy w końcu byłymi łowcami nagród... . Przyjrzyj się dokładniej. Ku jego zdziwieniu z samego czubka jednej z gitar wystawała lufa a trochę niżej tuż przy strunach wysunęły się rączki do celowania.
- Ja cię a gdzie to ma spust?
- To automaty na rączkach są guziki takie czerwone gdy się je razem naciśnie... bum... haha
- Przykro że cię zawiodę ale nie będą konieczne te wasze ustrojstwa nie zabijamy tylko unieszkodliwiamy...
- O to trzeba było tak od razu, słuchajcie drużyno załatwimy to razem z Haru ale przydał by się jakiś podkład muzyczny... . Mężczyźni pokiwali głowami i wbiegli z powrotem na scenę
po chwili rozbrzękł dźwięk gitar,
Haru szepnął w stronę przyjaciela
- Na pewno chcesz się bić? Przecież jesteś w tym taki kiepski... . Powiedział i uśmiechnął się szeroko
- CO!? jak mogłeś to powiedzieć potworze, powiem tak będziesz chronić moje plecy.
- Ta jasne chyba tą twoją krzywą gębę. Odparł na co kolega zareagował śmiechem.
Egzorcyści zbliżali się, chłopaki
widząc lekką znaczącą przewagę jaką mieli ustawili się do
siebie plecami by móc w razie potrzeby chronić nawzajem swoje tyły.
Dosłownie w tej samej chwili ruszyli do ataku, szybkimi ciosami
powalili dwoje z nich, lecz przeciwników wciąż było mnóstwo.
Haru z wielką szybkością i zwinnością powalił kolejnych trzech,
nie zdążył niestety uniknąć lewego sierpowego wymierzonego przez
czwartego chłopak cofnął się o krok, i nim mężczyzna zdążył
wyprowadzić kolejny cios, Haru podciął mu nogi gdy tylko
przeciwnik upadł szybkim ruchem zrobił salto i z całej siły
walnął nogami w jego klatkę piersiową łamiąc przy tym mu 3
żebra. Szybko podniósł się z ziemi i dopadł kolejnego, mężczyzna
z całej siły kopnął go w klatkę piersiową, chłopak przewrócił
się przeturlał po ziemi i natarł na niego, zasypał go gradem
ciosów, mimo prób obrony mężczyzna padł na ziemie i stracił
przytomność. Chłopak obejrzał się do tyłu sprawdzając jak
sobie radzi jego przyjaciel, zielonowłosy chłopak uderzał wściekle
lecz mocno też obrywał. Niestety nie miał mu jak pomóc bo już
atakował go następny był nim ten zwiadowca którego wcześniej
złapał. Haru podciął napastnika, lecz mężczyzna zerwał się
błyskawicznie na nogi i z wściekłością natarł na niego, młócąc
pięściami powietrze. Udało mu się wpakować jedną w szczękę
Haru,lecz ten dążył uchylić się przed nadciągającym lewym
sierpowym i sam zadał dwa ciosy, jeden w brzuch, a potem gdy
mężczyzna zgiął się w pół, w szczękę. Chłopak spojrzał za
kolejnym celem, mężczyźni widząc co zrobił z ich kolegami
zawahali się i strzelili, chłopak uskoczył nagle jego oczy zrobiły
się całkowicie czarne, skóra na policzkach zrobiła się jak gdyby
przezroczysta ukazując szereg ostro zakończonych zębów. Chłopak
zaśmiał się psychopatycznie. Nagle pomiędzy egzorcystami a Haru
pojawił się Mephisto z parasolką w dłoni i uśmiechem na ustach
- Starczy tego mój drogi. Powiedział i uniósł prawą rękę do góry krzycząc. - eins, zwai, drei. Ciało chłopaka podniosło się do góry, demon wydał z siebie groźny ryk, tuż za jego plecami pojawił się ognisty pentagram z którego wystrzeliła błyskawica rażąc go. Po chwili upadł na ziemie nieprzytomny a jego twarz wróciła do normalności.
Cześć tu Kuro przepraszam was że tak długo nie pisałem ale złamałem rękę i strasznie ciężko się pisze jedną, teraz już powoli nabieram wprawy ale co tam ja jak wam mijają wakacje?


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz