środa, 7 grudnia 2016

UWAGA!!!

Oficjalnie ( ponieważ nie wpadłem na to wcześniej) zamykam bloga lecz spokojnie jeżeli jesteś ciekawy dalszej części historii Haru zapraszam serdecznie na Wattpada gdzie historia jest i będzie kontynuowana... Zapraszam do czytania...

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Ao no exorcist Rozdział XV

Obudził się w celi, łapczywie łapiąc powietrze na pierwszy rzut oka wyglądała dość solidnie ale jaki metal może powstrzymać demona roztapiającego asfalt w czasie jazdy. Haru dźwignął się powoli i podszedł do krat przy których stał już Mephisto razem z Yukio.
  • Co się stało? Nic nie pamiętam...
  • Wybacz Maine Freud ale demoniczne moce znów wzięły nad tobą kontrole musiałem interweniować w wyniku czego straciłeś przytomność. Wyjaśnił z uśmiechem na ustach
  • Przypominam sobie walczyłem z tymi agentami których przysłał Yukio
  • Właściwie to ja ich przysłałem, nie chciałem ci przeszkadzać ale o tej porze w dzień poprzedzający noc dusz nie spaceruje się po amfiteatrze...
  • Zaraz co z Kenjim!?
  • A mówisz o tym zielonowłosym chłopaku u którego boku walczyłeś? Ha wypuściliśmy go nie był nam potrzebny...
  • To co teraz ze mną będzie? Spytał spoglądając na Yukio
  • Zostaniesz odizolowany dopóki nie minie zagrożenie. Odpowiedział chłopak poprawiając okulary.
  • Co czyli nigdy stąd nie wyjdę? Spytał uśmiechając się lekko.
  • To twoje słowa... jest już 17:50 za chwilę zacznie się zaćmienie. Powiedział spoglądając z grobową miną na zegarek.
  • Zaraz a Rin jego też trzeba odizolować
  • Jako syn szatana nie dziczeje jak reszta. Z resztą klasy wybieramy się na biwak w lesie tuż przy akademii prawdziwego krzyża.
  • Zaraz chcecie prowadzić zajęcia w noc dusz zgłupieliście.
  • Do doskonały sposób aby móc poćwiczyć zresztą oprócz barier które będą ich chronić jestem jeszcze ja i profesor Kirigakure.
  • Co ona będzie nauczać! Ja aż takie macie braki w kadrze nauczycielskiej?! Spytał nie dowierzając
  • Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Powodzenia ci życzę
  • To tobie bardziej się przydadzą. Powiedział żegnając wzrokiem nauczyciela który właśnie skierował się ku drzwiom razem z dyrektorem.
Po chwili gdy mężczyźni opuścili sale, usiadł na ziemi i podparł się o jedną ze ścian. Haru czół że coś nadchodzi, całym jego ciałem zaczęły szargać bolesne skurcze, po plecach przebiegał co rusz zimny dreszcz. Czół już potęgującą siłę ridera, czół jak gdyby miał w brzuchu rozżarzone kamienie, po chwili cała jego skóra zaczęła się dymić i robić coraz to czerwieńsza. Ból temu towarzyszący był wręcz nie do wytrzymania, każdy choćby najmniejszy ruch sprawiał mu potworny ból. Krzyczał, wręcz wrzeszczał gdy tylko ruszył którąś z części ciała. Czerwonymi rękoma przysłonił obolałą twarz, zacisnął zęby mówiąc nie dam ci wyjść, nie dam ci wyjść, słyszałeś NIEDAM!!!. zamiast łez po policzkach spłynęła jak sam się zorientował magma i pokapała na podłogę wypalając w niej dziury. Opuścił ręce i przymknął lekko oczy, zacisnął dłonie które coraz mocniej się dymiły.
Nagle usłyszał czyiś głos poddaj się...wypuść mnie..morderco...mor-der-co...hahaha... jeszcze mocniej zacisnął pięści wykrzykując Odejdź!!!,wiedział już że rider wychodzi na żer. lecz głos nie przestawał powtarzać morderca...potwór...jak mogłeś...słyszysz ich lament, zginęli przez ciebie... jesteś za to odpowiedzialny hahaha!!!... na podłogę ponownie pokapała lawa. Nagle całe jego ciało zajęło się ogniem, płomień palił niemiłosiernie a głos który słyszał zaczął się nasilać morderca!... jesteś słaby tak samo jak twój ojciec!. Niespodziewanie ku jego zdziwieniu spostrzegł tuż przy nim stojącego ridera który wyciągnął do niego dłoń mówiąc jesteśmy jednością, nie powstrzymają nas te kraty! Te ich bariery ochronne! Rozwalimy! Zniszczymy! Spalimy! Niech porzucą nadzieje ci którzy staną nam na drodze!. Haru jeszcze raz przymknął oczy ale postać ridera zniknęła w jednej chwili. Nagle zrobiło mu się strasznie senno, walczył z tym ale po chwili przymknął oczy i usnął. Tymczasem w lesie niedaleko akademii prawdziwego krzyża reszta uczniów wraz z Yukio i Shura jako opiekunów rozbijali właśnie obozowisko, niebo zrobiło się czarne jedyne co na nim było widać to zasłonięte słońce, ale nic poza tym. Po nałożeniu barier ochronnych i po sytym posiłku zaczęły się pytania. Zazwyczaj były to pytania Shimy na temat co my tutaj robimy? Po co tu przyszliśmy? I dlaczego a kórat w noc dusz?. Odpowiedział mu Yukio wyraźnie czymś podenerwowany.
  • Jesteśmy tu aby poćwiczyć, dziś w nocy wyruszycie z zadaniem w głąb lasu...
  • Czy to na pewno dobry pomysł zwłaszcza że demony są dziś rozsierdzone?. Przerwał mu Shima nerwowo się rozglądając.
  • Spokojnie na moje polecenie ta część lasu została oczyszczona z demonów z którymi nie dalibyście sobie rady, zresztą nad waszym bezpieczeństwem będę czuwał ja wraz z profesor Kirigakure. Powiedział po czym wskazał na dziewczynę która właśnie opróżniała 4 puszkę piwa, na ten widok nerwowo poprawił okulary. Na co dziewczyna wybuchła śmiechem krzycząc.
  • Ooo zdenerwował się! Zdenerwował się! Hahaha...
  • No ale czy to na pewno dobry pomysł z... . zaczął znów Shima
  • Oj zamknij się!. Krzyknęła w jego stronę Kamiki która cały czas trzymała w dłoni telefon. Rin który siedział tuż obok spojrzał na podenerwowaną twarz koleżanki lecz chyba nie z powodu głupich pytań Shimy. Po chwili spytał.
  • Czy coś się stało?. Dziewczyna przymknęła lekko oczy i westchnęła mówiąc
  • Haru nie odbiera ode mnie telefonów martwię się o niego, dziś jeszcze przed wyjazdem chciałam go odwiedzić w szpitalu lecz powiedzieli mi że już go wypisali, Yukio powiedział mi że on czuje się już dobrze ale lepiej będzie jeśli nie pojedzie z nami na te zadania... od tamtego czasu nie mam z nim kontaktu..., nie oddzwonił ani razu... opowiedziała wpatrując się w ognisko przy którym wszyscy siedzieli.
  • To zadzwoń jeszcze raz może nie ma zasięgu?. Zaproponował Rin spoglądając na kłócących się Yukio z Shurą.
Dziewczyna wstała i odeszła parę kroków od ogniska, wybrała numer i zadzwoniła. Ku jej zdziwieniu telefon odebrał Kenji.
  • Halo Haru?
  • O cześć Kamiki z tej strony Kenji... . Odpowiedział głos w słuchawce
  • Cześć jest tam może koło ciebie Haru chciałam z nim porozmawiać.
  • Niestety nie ma dziś był u mnie, ale podczas tej bójki zgubił telefon no i dopiero co go znalazłem... . Powiedział chłopak uderzając się w czoło gdy tylko zdał sobie sprawę co właśnie powiedział
  • Zaraz czekaj jakiej bójki?! Co się stało gdzie jest Haru?
  • Nie wiem gdzie jest ma kło... po...ty.... tracę zasię... . Odpowiedział rozłączając się
Zaniepokojona wróciła na miejsce przy ognisku jeszcze bardziej zmartwiona i zaniepokojona. Jakiś czas później
  • Zaraz wyjawię wam cel waszego dzisiejszego zadania... zaczął Yukio wstając z ziemi
  • Woohoo test odwagi hahaha. Przerwała mu dziewczyna potrząsając puszką z piwem
  • Shura! Jesteś na służbie!. Krzyknął w jej stronę.
  • Woohoo znów się wściekł haha.
  • Teraz pozwólcie mi wyjaśnić, musicie zapalić latarnie schowane w lesie. Są rozmieszczone w promieniu około 500 metrów od naszego obozu. Ci którzy przyniosą latarnie do obozowiska otrzymają pozwolenie na udział w dalszych misjach w ciągu tych trzech dni ,jednakże są tylko trzy latarnie. Co znaczy że są tylko trzy miejsca. Następnie przejdźmy do waszego zaopatrzenia, zostaniecie zaopatrzeni w wodę jedzenie i inne niezbędne rzeczy, macie tez kompas, zapałki, flarę i latarkę. By być najlepsi musicie używać waszych naturalnych zdolności. Jak już wcześniej wam powiedziałem las jest siedliskiem wielu różnych demonów, sądzę że jesteście w stanie sobie z nimi poradzić na obecnym poziomie, jednak jeżeli poczujecie się zagrożeni odpalcie flarę wtedy albo ja albo profesor Kirigakure przybędziemy z pomocą. Jednak macie tylko po jednej zapałce... innymi słowy jeżeli zapalicie flarę nie będziecie już mogli zapalić latarni więc zostaniecie zdyskwalifikowani.
  • Zaraz zaraz, czyli musimy tylko znaleźć latarnie, zapalić ją i wrócić? Spytał Rin pocierając podbródek. - czy to aby nie za proste? Spytał spoglądając na nauczyciela.
  • Ty nadal nic nie kumasz co nie? Spytała Shura siadając tuż kolo niego. - to nie będzie takie proste jak wasz egzamin na Exwire, jesteśmy w ciemnym strasznym lesie zresztą sam się przekonasz. Powiedziała i szepnęła mu do ucha. - masz nie używać swoich płomieni zrozumiałeś, nie zapominaj że jestem wyższym inspektorem, jeżeli ktoś dowie się o twoich płomieniach będę musiała zaraportować tym z góry wiesz? Wtedy egzorcyści, paladyni i kto wie jacy ludzie zaczną na ciebie polować. Rozumiesz używaj swojej głowy do walki i tak niem z niej żadnego pożytku haha... powiedziała i podała mu plecak z ekwipunkiem
Po chwili gdy tylko każdy sprawdził zawartość swojego plecaka rozstawili się tuż przy barierze ochronnej wyznaczającą linie startu. Bon poprawił grzywkę i powiedział
  • Te zadanie ma zwrócić nas przeciwko sobie...
  • Ale jeśli to zrobimy to będzie samobójstwo... dokończyła Izumo.
  • Każdy dba o siebie, to właściwa odpowiedź, nie pomagać nikomu. Są tylko trzy latarnie więc zrobię wszystko co w mojej mocy by wykonać zadanie... dodał spoglądając w głąb ciemnego lasu. Rin przymknął lekko oczy myśląc o tym co powiedziała mu przed chwilą Shura
  • No dobra bez używania płomieni... ech łatwo powiedzieć... . Powiedział sam do siebie spoglądając w stronę swego brata
Po chwili nauczyciel strzelił skierowanym w górę pistoletem krzycząc start!. Na ten sygnał wszyscy ruszyli prosto przed siebie nie oglądając się nawet za siebie. Kamiki jeszcze raz pomyślała o Haru wsuwając telefon do kieszeni spodni, po czym znikła w ciemności lasu. Zadanie poniekąd bardzo łatwe okazało się takie nie być. Dookoła otaczały ich ćmy, ale nie byle jakie były to ćmy krwiopijcy, na co dzień żywią się padliną lecz z powodu niedoboru jedzenia chętnie też atakują żywe organizmy, na ich nieszczęście byli to właśnie oni. Gdy tylko ruszyli Yukio obrócił się w stronę koleżanki które bez zainteresowania piła już kolejną puszkę piwa
  • Czy ty zawsze musisz się wtrącać!?. Spytał siadając zdenerwowany ponownie przy ognisku
  • Oj daj spokój zaraz pękniesz z tego nadmiaru stresu, wyluzuj, napij się piwka i postaraj się zabawić... . Odpowiedziała wskazując na turystyczną lodówkę stojącą tuż koło niej.
  • Nie mam na to ochoty... poza tym muszę jeszcze pilnować brata...
  • Nie uważasz że jest już na tyle dorosły aby sam na siebie uważać?
  • Jego wiek nie ma tu nic do rzeczy, jest nieodpowiedzialny, jeszcze trochę i zrobi komuś krzywdę... powiedział czyszcząc broń którą jeszcze przed chwilą strzelił dając znak do rozpoczęcia zadania.
Chwile siedzieli w milczeniu zajęli swoimi sprawami, nagle Yukio dostrzegł coś przy jednym z drzew rosnącym za nimi. Szybkim ruchem skierował broń w tamtą stronę. Shura widząc momentalnie poderwała się na równe nogi, podeszli bliżej krawędzi bariery i zobaczyli Haru ledwo trzymającego się na nogach. Yukio nie mógł wykrztusić z siebie słowa, po chwili powiedział
  • Haru! Skąd się tu wziąłeś do jasnej cholery! jak uciekłeś z izolacji?! Chłopak widząc ich uśmiechnął się lekko i odpowiedział
  • No właśnie nijak, w izolacji nagle straciłem przytomność i znalazłem się tutaj... nie wiem jak to się stało ale może to być sprawka demona...
  • Jakiego demona? Spytała Shura oglądając się za siebie.
  • Nie wiem ale gdy się obudziłem trawa wokół mnie była spalona i śmierdziała siarką... . Powiedział i zgiął się w pół ponieważ bóle powróciły.
  • Widocznie ktoś nie chce twojego odizolowania... tylko kto
  • Co ci jest?. Spytał Yukio sięgając do torby przytoczonej do pasa.
  • Nic zaraz przejdę przemianę i prawdopodobnie pozabijam was wszystkich... odpowiedział zaciskając zęby.
  • Jesteśmy za daleko nie zdążymy cię wywieść w bezpieczne miejsce... wtrąciła się Shura
  • Mam pomysł jak uniknąć ofiar i zapewnić wam wszystkim bezpieczeństwo przed moją osobą... zapieczętujcie mnie... . Powiedział z trudem łapiąc powietrze
  • Zwariowałeś!?! zapieczętowanie z tak dużą nagromadzoną mocą będzie śmiertelne! Nie przeżyjesz!. Wykrzyczała
  • Wiem, znam ryzyko ale jeśli to jedyny sposób aby uratować was to warto... zrób to JUŻ!!! przy ostatnim słowie głos mu się nagle obniżył a oczy zaświeciły czerwienią
  • Nie na pewno jest inne wyjście... . Zaczął Yukio lecz Haru przerwał mu w pół zdania
  • Nie ma... jeśli się przemienię zniszczę wszystko... . Powiedział zaciskając zęby gdy jego skóra znów zaczęła robić się czerwona do tego stopnia iż znów zaczęła się dymić. - wszystkim powiecie najwyżej że nagle bardzo mi się pogorszyło i niestety zmarłem... dodał gdy strużka lawy pokapała mu po policzkach. - jednak obiecajcie mi coś... obiecajcie że będziecie czuwać nad Kamiki, sprawcie żeby o mnie zapomniała... . Nagle jego skóra zaczęła odchodzić od kości i spalać się jakby trawił ją żywy ogień, chłopak zacisnął pięści i upadł na kolana krzycząc. - zróbcie to!!! teraz!!!
  • Nie mamy wyboru... . Powiedziała Shura przyjmując odpowiednią postawę, po chwili dodała. - znam pewną silną sutrę ale nie wiem czy poskutkuje na tak silnego demona jak on... możliwe że będzie potrzebna twoja broń. Powiedziała do okularnika ściskającego ręce na broni.
  • Rozumiem zaczynaj!. Odrzekł wymierzając w głowę chłopaka.
  • AHARATEIKATA SHASANANAN TANYATAON SHAKUNA MANASHAKUNA... . Zaczęła recytować nagle na dźwięk tych słów ciało chłopaka wygięło się mocno do tyłu rękoma przysłonił twarz a z gardła wydobył się potworny ryk, mimo to nie przestawała recytować kończąc sutrę powiedziała wykonując znak krzyża. - i niechaj strącony będzie do najciemniejszych czeluści, zapieczętuj go w wiecznych ciemnościach skąd nie ma ucie... . Nie zdążyła dokończyć nagle chłopak stanął w płomieniach, a cała jego ciało wypalało się odsłaniając mięśnie i żyły które znikały momentalnie trawione przez ogień, lecz nie to sprawiło że przestała recytować z gardła wydobyły się słowa.
  • Cholerna egzorcystko!!! nie powstrzymasz mnie nie dasz rady!!! sczeźniesz suko... hahahaha... zaczął się psychopatycznie śmiać po chwili dodał. - to ciało się rozpada ale nie moja moc! Nie zapieczętujesz mnie nie tym marnym tekstem! Hahaha czas na zabawę... wyrżnę was w pień hahaha... nagle ogień nasilił się do tego stopnia że aż musieli się cofnąć
  • Strzelaj do cholery! Krzyknęła Shura a Yukio bez wahania opróżnił dwa magazynki, widząc jednak że nie przynosi to efektu rzucił granat z wodą święconą i pociągnął Shure w tył tuż za granice bariery. Granat wybuchł rozpylając chmurę wody święconej, demon którego właśnie mieli przed sobą cofnął się o krok. Po chwili gdy transformacja dobiegła końca rzucił się na barierę. Mocne uderzenie wyrzuciło go dwa metry do tyłu między drzewa gdzie znikł im z oczu.
  • Całe szczęście że bariera wytrzymała musimy prędko ściągnąć tu wszystkich, grozi im poważne niebezpieczeństwo. Powiedział nauczyciel spoglądając na przyjaciółkę.
  • Ruszamy ale najpierw zawiadomię o tym innych niech przyślą posiłki i to migiem. Powiedziała łapiąc za krótkofalówkę. - halo przyślijcie w tej chwili ludzi do lasu przy męskim akademiku, obowiązuje kod czerwony rider wydostał się i ruszył na żer... .
  • Nie ma czasu natychmiast ruszam krzyknął Yukio znikając w ciemności lasu.
Tymczasem wysoko w górze na bogato zdobionym krześle unoszącym się w powietrzu siedział Mephisto a niżej u jego stup siedział znany już Rinowi Amaimon. Mężczyzna przyglądał się z góry zachodzącym niżej sytuacją. Chłopak z zielonym czubem na głowie zwrócił się po dłuższej chwili milczenia.
  • Tamta kobieta wie że tu jesteśmy jest przebiegła... już niejednokrotnie się tu oglądała. Powiedział lekko podgryzając długie paznokcie.
  • Spokojnie, nie zagrozi mojemu planu. Czy spotkałeś się już z królem tego lasu?. Spytał uśmiechając się.
  • Tak zabiłem wielu jego krewnych więc będzie współpracował. Odpowiedział nie odrywając wzroku od położonego niżej obozowiska. - Ta kobieta ukrywa miecz... jak więc mam rozzłościć chłopaka?
  • Cieszy mnie to że masz taki zapał ale tym razem zrobisz co ja powiem... zrozumiano?. Spytał głosem nieoznaczającego sprzeciwu. Chłopak nie odpowiedział tylko mocniej zaczął obgryzać paznokcie.
  • Czy aby na pewno był to dobry pomysł z wypuszczeniem tego całego ridera? Może nam przeszkadzać... wycedził nagle.
  • Spokojnie wszystko idzie zgodnie z planem. Odpowiedział uśmiechając się przebiegle.
Jakiś czas później Rin wraz z przyjaciółmi znaleźli jedną z latarń jednak co ich zaskoczyło nie dało rady zanieść ją w pojedynkę. Wspólnymi siłami udało im się ruszyć ją z miejsca lecz na ich drodze stanęła rozpadlina pełną robaków.
  • Ja cie co teraz zrobimy? Spytał Rin nachylając się i spoglądając w dół rozpadliny.
  • Robaki!... . Powiedział Shima blady jak ściana. - chyba się zmoczyłem...
  • Jeśli to zrobiłeś straciłeś szacunek wszystkich tu obecnych. Powiedział Rin spoglądając z wyrzutem w jego stronę, tymczasem Bon wciąż recytując sutrę mającą zapieczętować demoniczną latarnie podszedł do krawędzi i zabranym wcześniej kosturem Shimy sprawdził głębokość tego morza robali.
  • Bon co ty wyprawiasz?!! krzyknął Shima
  • Chyba już rozumiem... wtrącił Konekomaru. - skoro nie jest głęboko można by jakoś przenieść tą latarnie tylko jak?. Jak na zawołanie Bon zaczął coś rysować, gdy skończył podał kartkę Konekomaru. - Już rozumiem. Najpierw razem z Okumurą przeniesiemy wóz. Rój nie jest zbyt głęboki więc możemy przez niego przejść, gdy już tam będziemy przygotuje pieczęć, następnie Shima z Moriyamą na plecach pobiegnie w naszym kierunku podczas gdy Bon zdejmie pieczęć, demoniczna latarnia widząc dziewczynę pobiegnie za nią a ja ją wtedy zapieczętuje. Wyjaśnił.
  • Z-zaraz mam przebiec przez ten rój robali. Tak c-chyba umrę...
  • Oj daj spokój Shima dasz rade. Powiedział Rin
  • Jesteście bez serca... powiedział coraz bardziej blady Shima
  • Dobra to ja ją przeniosę. Powiedział Rin
Już po chwili wraz z Shiemi na plecach biegł przez rój a za nimi z ogromną prędkością pędziła latarnia. Gdy byli już po drugiej stronie Konekomaru nie czekając ani chwili zapieczętował ja. Rin zmęczony pogonią oparł się o jedną z podpór mostu który jak wcześniej zauważył Konekomaru wręcz cały pokryty był pieczęciami, most runął nagle wyrzucając w górę tony robaków. Nagle spomiędzy nich wyłoniła się na jakieś 20 metrów ogromna krwiożercza ćma która wzbiła się w powietrze łapiąc szybko Rina za nogi i podciągając do góry. Wszyscy cofnęli się przestraszeni gdy nagle z pomiędzy drzew wystrzelił jak pocisk rider uderzając z całej siły w głowę demona. Potwór ryknął głośno i wypuścił z uścisku chłopaka, rider wręcz z niesamowitą prędkością chwycił go w locie i uderzył w rosnące nieopodal drzewo, roślina pod tak dużym naciskiem prawie się nie złamała, rider przyglądał się chwile twarzy chłopaka po czym powiedział
  • Dziecię szatana... hahahaha... dopadłem cię nareszcie... sczeźniesz za swoje grzechy...hahaha . Przestraszony Rin nie mógł wydusić z siebie słowa, lecz po chwili szepnął
  • Haru to ja Rin nie poznajesz mnie?
  • Haru nie ma w domu ale zostaw wiadomość, hahaha
  • Zostaw go!!! krzyknął Bon rzucając w stronę ridera kostur Shimy, metal wyleciał z wielką prędkością przebijając jego bok. Demon zaśmiał się i jednym ruchem wyrwał go sobie z ręki następnie połamał go i ruszył w stronę wielkiego owada który ponownie zaczął atakować. Jednym szybkim ruchem wbił dwa połamane i już rozżarzone końce w czaszkę demona, potwór zawył doniośle i zerwał się do tyłu i padł martwy na plecy. Nim się spostrzegli po riderze nie było już śladu.
Tymczasem demon ten ruszył w las ponownie na żer szukając i pragnąc czyjejś śmierci... po chwili wpadł na rozległą polankę ukrytą między drzewami gdzie czekali już na niego egzorcyści których przysłała Shura. Mężczyźni gdy tylko zobaczyli swój cel ruszyli do ataku. Broń palna od razu poszła w ruch, setki naboi przeleciało przez jego ciało topiąc się i nie sprawiając mu żadnej krzywdy. Demon zaśmiał się i przeszedł do kontrataku szybkim ruchem chwycił jednego z nich za płaszcz i podniósł do góry, mężczyzna poszybował parę metrów i uderzył w swoich towarzyszy, rider zaśmiał się szyderczo mówiąc
  • Ach tak wiele dusz do spopielenia a tak mało czasu... hahaha.
Szybko dopadł następnego i chwycił za kołnierz chwile mu się przyglądał, następnie spojrzał mu prosto w przestraszone oczy, ciało mężczyzny w jednej chwili zajęło się ogniem a z gardła wydobył się głośny krzyk, po chwili jego ciało poczerniało i rozsypało się na proch. Wszyscy cofnęli się przerażeni, już po chwili w ruch poszły granaty z wodą święconą, lecz gdy tylko wzniosła się chmura uwolnionej przez granaty wody, rider zniknął im z oczu. Mężczyźni opuścili bron i podeszli do leżącej na ziemi kupy popiołu która była kiedyś ich towarzyszem. Nagle spomiędzy drzew ponownie zaatakował rider, wciągając między nie dwóch pozostałych, gdy byli już oddzieleni od reszty mężczyzną zaświeciły się oczy a na głowach wyrosły momentalnie niewielkie rogi, po chwili rider zapytał
  • Czyżby w gehennie skończyły się dobre demony... nie macie szans poco więc przypuszczać atak?
  • Ty nic nie rozumiesz riderze, tamci mają nas za jednych ze swoich... nasza śmierć zapoczątkowała wir wydarzeń których nie jesteś w stanie powstrzymać... hahaha.
Nagle spod płaszczy które nosili rozbłysły miecze, w jednej chwili demony ruszyły do ataku, tnąc powietrze jak szalone, rider dopadł pierwszego i wyszarpał mu z dłoni broń, jednym nagłym ruchem zatopił ostrze w jego czaszce, krew spłynęła po twarzy a ciało runęło na ziemię i zamieniło się w popiół. Nie tracąc czasu rider ruszył ku następnemu celowi, demon ryknął gniewnie jeszcze szybciej miotając ostrą jak brzytwa bronią, w końcu udało mu się zatopić je w ciele przeciwnika ale jak się okazało metal stopił się nie robiąc mu żadnej krzywdy. Rider zaśmiał się psychopatycznie po czym wyłamał z rosnącego obok drzewa jedną z długich grubych gałęzi. Z szybkością światła zatopił jeden z ostrych końców w brzuchu demona, następnie podniósł go tak nabitego do góry i wbił drugi koniec w ziemie. Demon wydał z siebie ostatni krzyk po czym jego ciało rozpadło się pozostawiając po sobie tylko szkielet. Nagle pojawiła się reszta egzorcystów z przerażeniem patrząc na nabite na pal ciało jednego ze jak sądzili ze swoich ludzi. Rider widząc ich pognał w dalej w głąb lasu. Gdy tylko uciekł jeden z mężczyzn wyciągnął krótkofalówkę i powiedział
  • Niestety zgubiliśmy go... mamy przeczesać las?
  • Na chwilę obecną mamy bardziej istotny problem północna bariera odgradzająca tą część lasu została złamana demony przedostały się do środka trzeba jak najszybciej znaleźć uczniów... sama jestem już w tym cholernym lesie i ich szukam macie do mnie dołączyć... . Odpowiedział mu damski głos.
  • Zrozumiałem bez odbioru... . Odpowiedział po czym wydał swoim ludziom polecenia i ruszyli w ciemność drzew.
Tymczasem Kamiki biegnąc przez las w poszukiwaniu latarni, zatrzymała się na chwilę by odpocząć, wyciągnęła pospiesznie telefon z nadzieją że otrzymała jakieś wiadomości od Haru. Zawiedziona ich brakiem zamyśliła się dłuższą chwile ,,co takiego mogło się stać'' ,,czemu Haru wdał się w bójkę'' ,, czy nic mu nie jest'' te myśli krążyły bez przerwy w jej głowie. Przez swoje zamyślenie nie zauważyła skradających się w jej kierunku demonicznych wilków, demoniczne zwierze oblizało się łakomie po ostrych zębach, ugięło tylnię nogi gotowe do skoku, i w jednej chwili wzbiło się w powietrze z głośnym rykiem i rozdziawioną paszczą. Dziewczyna widząc bestie odruchowo zasłoniła się rękoma. Nagle spomiędzy drzew wyskoczył rider i chwycił w locie wygłodniałego wilka. Zwierzęta ruszyły na niego warcząc wściekle, demon chwycił pierwszego jakiego napotkał wzrokiem, z wściekłością zaczął okładać go po pysku wkładając w uderzenia całą swoją siłę. Po kilku uderzeniach zwierze leżało martwe. Kamiki widząc zaistniałą scenę cofnęła się przerażona, nie patrząc pod nogi potknęła się o wystający korzeń i upadła na ziemię, z przerażeniem przyglądała się broniącej ją postaci. Wyglądała prawie tak samo jak wtedy gdy straciła w ataku siostrę. Cała wręcz drżała widząc jak demon atakuje już kolejne zwierzę. Rider nie przestawał atakować, z dziką wręcz furią dorwał następne zwierze po chwili przycisnął jego cielsko kolanem do ziemi, jedną ręką chwycił górę szczęki a drugą dół i korzystając z całej siły rozciągnął ją. Żuchwa zwierzęcia pękła nagle a rider szarpnął jeszcze mocniej rozrywając mu głowę. Zwierze padło martwe a reszta demonów widząc co zrobił członkom ich stada uciekła jak najszybciej. Rider wyprostował się i spojrzał w stronę dziewczyny, która podparta plecami o wielki głaz trzęsła się a po jej policzkach ciekły łzy. Demon wyciągnął do niej dłoń a jego ogień trochę przygasł, dziewczyna widząc to przymrużyła lekko oczy, demon podszedł bliżej sprawiając że jego ogień jeszcze mocniej przygasł. Dziewczyna poczuła jakoś że zna to spojrzenie, że zna tą osobę, spojrzała mu w oczy szepcząc przez łzy Haru?. Nagle pomiędzy nią a riderem pojawił się Yukio z wymierzonym w jego głowę pistoletem krzycząc.
  • Haru uspokój się, wiem że nie chcesz nikogo skrzywdzić, poddaj się... . Krzyknął a dziewczyna poczuła jakby ją trafił piorun.

Demon ryknął i ruszył w kierunku bariery ochronnej która chroniła obozowisko. Nauczyciel obrócił się do leżącej uczennicy. Okrył ją swoim płaszczem i pomógł wstać. Tymczasem rider znów gnał przez las z furią w oczach.

  


wtorek, 21 lipca 2015

Ao no exorcist Rozdział XIV

Pomieszczenie w którym się znajdowali nie było zwykłym pokojem w tym miejscu przesłuchiwano często w dość brutalny sposób osoby które mogły mieć jakieś istotne informacje dla zakonu. Jedyne drzwi które tu prowadziły zamykały się na kilka zamków i mogły być otwarte tylko jednym kluczem który zawsze dostawali starsi inspektorzy, Shura była właśnie jedną z nich. Gdy tylko wszedła do środka uśmiechnęła się widząc ledwo przytomnego Haru i pobijanego Rina lecz nim zdążyła coś powiedzieć Rin krzyknął podtrzymując wciąż rannego kolegę
  • Szybko pomóż mu, on zaraz umrze!!!
  • Haha nie rozśmieszaj mnie to demon tak jak ty, zaraz się zregeneruje. Odparła
  • Znasz tatę i Yukio? Wypalił znienacka
  • Co a tak byłam jego wychowanką, tego cholernego piernika Shiro.
  • Zaraz wychowanką? Czy to znaczy że jesteś zakonnicą?. Spytał zaskoczony
  • Tak ale nigdy nie modliłam się do boga, i w tej czarnej kiecce wyglądam grubo..., dorastałam w miejscu dalekim od wszelkich religii, Shiro uratował mnie przed bezcelowego życia z dnia na dzień... wybawił mnie na długo zanim się urodziłeś. Odpowiedziała i nagle chwyciła się za brzuch i głośnym jękiem upadła na podłogę Rin podszedł do niej zdziwiony, gdy nagle dziewczyna wyskoczyła do przodu wyszarpując mu miecz który trzymał w drugiej ręce. - haha aleś ty naiwny, ten twój mieczyk jest aż tak bezwartościowy że aż każdy może go sobie wziąć?
  • Przestań!!! wykrzyczał pokrywając się błękitnym płomieniem
  • Opanuj się, i po co ty dalej trzymasz tego błazna sam chyba umie chodzić czy nie?. Spytała uśmiechnięta i kopnęła Haru w pierś aż ten upadł kilka metrów dalej. W miejscu w którym upadł podłoga zabarwiła się na czerwono, z otwartej rany w boku sączyła się powoli krew. Wściekły niebiesko włosy chłopak ruszył na nią z krzykiem dziewczyna zwinnie ominęła atak i spoglądając w jego stronę powiedziała
  • ,,odetnij głowę węża który pożarł osiem księżniczek'' w tem z jednego z tatuaży nad piersią wysunął się wielki miecz który skierował się w jego stronę
  • Dlaczego wychowanka mojego ojca wymierza we mnie miecz?
  • Hmm w dniu śmierci Shiro zostałam wysłana z tajną misją przez Watykan jako starszy inspektor. Możliwe że Shiro Fujimoto i Mephisto Pheles, a także szefostwo japońskiej filii ukrywają jakieś zdarzenie powiązane z szatanem mającą miejsce 16 lat temu w noc niebiańską i jeśli pojawi się coś niepokojącego masz pozwolenie na zniszczenie tego po rozpoznaniu. Takie było moje zadanie, wykonam je i zabije cię a także tego tam. Wyjaśniła po czym wskazała czubkiem miecza na leżącą na ziemi postać.
  • Zabijesz mnie?. Powtórzył niedowierzanie Rin. Gdy nagle w jednej chwili dziewczyna wykrzyczała
  • Demoniczna technika miecza kirigakure! Ząb węża!. Nagle jej miecz zwiększył się i pofalował nieczekając ani chwili machnęła nim dwa razy w powietrzu. Potężne ostre jak brzytwa smugi powietrza leciały z wielką prędkością w jego stronę z trudem odskoczył na bok. - nieźle widać że masz szczęście powiem ci że niewielu ma szanse uniknąć tego cięcia. Powiedziała i skierowała wzrok na leżącego na podłodze chłopaka. - hmm może najpierw po zbędne się zbędnego balastu.
  • Zostaw go wykrzyczał Rin. stając między nimi
  • Oj po co ty go bronisz myślisz że on by ci pomógł? Jego demoniczna forma nie znosi takich jak ty. Zresztą to cienias i po co tyle krzyku robią wokół niego... . Odpowiedziała rozbawiona tą sytuacją.
  • Uratował ci życie!!! zapomniałaś!?! wykrzyczał
  • Oj bo się wzruszę haha. Z niespodziewaną szybkością uderzyła nieczekając ani chwili w niebieskowłosego obrońce. Chłopak poleciał kilka metrów do tyłu i uderzył głową o ścianę tracąc przytomność. - ha i nokaut kto by się spodziewał a teraz zajmę się tobą... .
Haru podniósł głowę i obrócił się w jej stronę, od razu nawet zanim zdążył spojrzeć jej w oczy miał już miecz tuż przy gardle.
  • No co jest Haru coś taki milczący co? Spytała spoglądając na niego z uniesionymi brwiami. - naprawdę jesteś żałosny nawet nie próbujesz się jakoś wybronić... może jakieś ostatnie słowa?
  • Nie... n-nie mogę jeszcze zginąć nie póki ten śmieć nieszczeźnię...
  • Kto? A pewnie to ten który zrobił niezły sajgon w tej twojej wiosce... przykro mi ale zginiesz tak samo jak twoi rodzice, jesteś tak samo słaby jak oni...
  • Niemów tak o nich!!!
  • Bo co będą mnie nękali zza światów aj aż się boje, ciekawe czy próbowali uciekać jak tchórze czy po prostu błagali o życ...
Nie zdążyła nawet dokończyć Haru w jednej chwili zmienił się w ridera. Demon szybkim ruchem wyrwał sterczący w boku pręt i cisnął go w jej stronę dziewczyna uchyliła się a metal utkwił w ścianie. Rider widząc ją zaczął śmiać się psychopatycznie widząc jak szykuje się do ataku. Kobieta już z kamienną twarzą, szybko machnęła ostrzem w powietrzu i posłała w jego stronę trzy ostre smugi rider odskoczył i z niesamowitą szybkością dopadł ją, jedną ręką złapał ją za nadgarstek prawej ręki w której dzierżyła broń a drugą ścisnął za gardło i podniósł do góry. dziewczyna pobladła w jego uścisku, miotała bezwładnie nogami w powietrzu a jedną wolną lewą ręką próbowała oderwać jego dłoń od swojej szyi. Rider uśmiechnął się i powiedział
  • I co? Co teraz powiesz? Mogę się zgnieść jak robaka ale nie zrobię tego, to raczej niezbyt odpowiednia śmierć dla pani inspektor... . Powiedział i cisnął ją o ścianę znajdująca się trzy metry od nich.
Dziewczyna upadła wypuszczając z ręki miecz rider z uśmiechem podniósł broń a jej oczach ostrze które dzierżyła zrobiło się czarne,płomienie obieły całe ostrze i klingę gdy płomień przygasł miecz wyglądał już zupełnie inaczej rękojeść wyglądała jak by była zbudowana z roztopionej stali, wydłużyła się tak samo jak i ostrze. Ze smukłego ostrza nie zostało nic... ostrze przypominało teraz dłuższą formę tasaka, i od tego miała zginąć? Nie to nie może być koniec... przemknęło jej przez myśl. Demon zbliżył się do niej i przyłożył ostrze do jej gardła od miecza ział przejmujący chłód, do oczu napłynęły jej łzy chyba bardziej ze złości niż ze strachu. Spojrzała mu w oczy i wyszeptała ,,zrób to szybko'' demon zamachnął się bronią i z wielkim impetem wbił miecz w ziemie tuż koło jej głowy ze zdziwieniem spojrzała na niego. Rider odwrócił się przeszedł kilka metrów, zdziwiona zawołała za nim
  • Dlaczego tego nie zrobiłeś!?!
  • Bo nie jestem potworem... odrzekł po czym całe jego ciało obieły płomienie zmieniając go z powrotem w człowieka. Chłopak opadł na kolana i stracił przytomność.
Kobieta chwilkę przyglądała się jemu, mimo że był wyczerpany potrafił przemienić się i wygrać walkę jednak nie zabił jej ale dlaczego czemu ją oszczędził? Po tym co mówiła o jego rodzinie... nie wiedziała. Kilka minut później ocknął się Rin, chłopak spojrzał na leżącą trochę dalej sylwetkę kolegi i stojącą nad nim Shure z mieczem w dłoni. Bez chwili wahania rzucił się na nią.
  • A jeszcze ty zostałeś wybacz zapomniałam. Powiedziała uśmiechając się lekko unikając bez trudu ciosów które wyprowadzał. Jednym sprawnym kopniakiem powaliła go na ziemie, spojrzała na niego i powiedziała. - ach Shiro postanowiłeś porzucić walkę i chwycić się jakiejś bezpodstawnej nadziei, która cię zabiła...
  • Nie tata zginął chroniąc mnie!!!...
  • Czyli był tchórzem! Odpowiedziała
  • Nic nie wiesz jak śmiesz mówić coś takiego!?. Zacisnął pięści, płomienie które go otaczały zapaliły się mocniej, chłopak podniósł się z ziemi i dodał. - mam to gdzieś że byłaś jego podopieczną, nie pozwolę żebyś z niego drwiła... z całej siły ruszył na nią kobieta znów bez najmniejszego wysiłku zaczęła unikać ciosów
  • Jesteś szalony? Nie umiesz nawet walczyć, ale żałosne z tamtym trochę chociaż powalczyłam a z tobą phi. Dziewczyna zgrabnie odskoczyła do tyłu złapała za koniec ostrza i powiedziała. - no co jest powiedziałeś że nie pozwolisz mi z niego drwić? A zresztą ja to skończę ,,demoniczna technika miecza kirigkure Pustka!
Na te słowa dookoła niej pojawiły się kłęby pary które następnie zmieniły się w ogromne węże i ruszyły na niego, chłopak zasłonił się rękami próbując osłonić twarz, na to właśnie czekała momentalnie skoczyła do przodu w ostatniej chwili między nią a Rinem pojawił się Haru ostrze przebiło go na wylot, strugi krwi pokapały na podłogę chłopak bezwładnie osunął się na ziemie. Haru wydawało się że stacza się w mrok takie mniej więcej odniósł odczucie, czy ja umarłem pomyślał, dookoła niego rozciągała się ciemność nagle w ciemności zobaczył rodziców którzy podeszli do niego, twarze mieli lekko smutne spojrzeli na niego chłopak zaczął biec do nich lecz oni odpowiedzieli mu jeszcze nie czas synku... ciemność wokół niego nagle się rozmyła. Obudził się w szpitalu tuż koło jego łóżka stali wszyscy przyjaciele nawet Mephisto chłopak podciągnął się i usiadł na łóżku przetarł oczy, uśmiechnął się i powiedział
  • Aa ale mi pęka głowa, czy ja umarłem?
  • Nie ale bardzo się starałeś. Odparł Yukio
  • Jak się czujesz? Spytała Kamiki siedząca tuż koło jego łóżka, delikatnie złapała go za rękę
  • A dobrze, nic mi tam nie dolega...
  • No mamy nadzieje że następnym razem gdy będzie się waliła kolejka górska będziesz próbował też nie tylko ratować Rina ale też i siebie... . powiedział Mephisto z uśmiechem
  • Będę pamiętał, ile byłem nieprzytomny?
  • Z jakieś 2 godziny, całe szczęście że nic poważnego sobie nie zrobiłeś. Powiedział Yukio spoglądając mu w oczy.
  • Dobra nie przeszkadzajmy mu, niech odpocznie. Zaproponował Mephisto
wszyscy udali się do wyjścia, wszyscy oprócz Yukio.
  • Dobra ubieraj się idziemy. Powiedział z grobową miną
  • Dokąd?. Spytał ale znał już odpowiedź\
  • Do izolacji jest już 15 muszę cię zamknąć jak najszybciej
  • Ale czemu? Zaćmienie jest dopiero za trzy godziny...
  • Nie ma czasu do stracenia im szybciej odizoluje cie od reszty tym lepiej...
Haru westchnął ubrał się i skierował się ku drzwiom, rzucając przez ramie
  • Przyjdę o siedemnastej... . A i nie myśl sobie że nie wyczułem tych twoich szpiegów śledzących mnie od jakiegoś czasu mają się ulotnić i zostawić mnie w spokoju zrozumiano?. Powiedział i nie czekając na odpowiedź wyszedł pozostawiając za sobą zaskoczonego nauczyciela.
Jakiś czas później Haru spacerował zamyślony alejką prowadzącą do amfiteatru prawdziwego krzyża. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć jeszcze niedawno podróżował a raczej uciekał od przeszłości a dziś pilnuje syna szatana i bez przerwy pakuje się w kłopoty. Nagle usłyszał że ktoś go woła znajomym głosem, obrócił się i zobaczył Akite biegnącą w jego stronę. Dziewczyna na jego widok uśmiechnęła się radośnie
  • Co ty tu robisz Aki? Spytał zaskoczony
  • Jak to co przeprowadziłam się. Postanowiłam wyrwać się z tej rutyny i przeprowadzić się tutaj.
  • Ale to jest miasteczko akademickie... tylko dla studentów... .
  • Wiem chce się zapisać do tej szkoły. Czas dokończyć edukacje. Powiedziała uśmiechając się lekko. - wiesz chciałam cię przeprosić za to co stało się wtedy... wiesz to było nie w porządku... i... wydukała wbijając wzrok w podłogę. Haru wyrwał się po chwili z oszołomienia i powiedział.
  • Nic się nie stało, cieszę się że będziemy się częściej widywać Aki a teraz wybacz mi ale mam pilną sprawę do załatwienia. Powiedział i ruszył znów przed siebie pozostawiając ją samą
Na rozmyślaniach droga mijała szybciej nim się obejrzał był już przy amfiteatrze. Chciał jak najszybciej porozmawiać z Kenjim, nagle coś przemknęło w zaroślach tuż za jego plecami, chłopak zatrzymał się, wziął głęboki oddech i z niespodziewaną szybkością ruszył w tamtą stronę, jednym sprawnym ruchem chwycił za kołnierz skradającą się postać i pchnął na drzewo znajdujące się niejaki metr od niego, lewą ręką chwycił go za ubranie a prawa ręka pokryła się płomieniem, i została skierowana tuż pod jego szyje. Był to mężczyzna trochę niższy od niego, trochę od niego starszy, ubrany całkowicie na czarno, na jego lewym policzku widniała blizna, twarz miał smukłą, niebieskie oczy teraz przerażone spoglądały to raz na jego podpaloną rękę to raz na jego wściekłą twarz.
  • Kim jesteś i czego chcesz!. Wykrzyczał, mężczyzna zawahał się nie wiedząc czy odpowiedzieć. - gadaj. Wykrzyczał ponownie Haru, nagle jego skóra na twarzy jakby stała się przezroczysta pokazując całą czaszkę. Mężczyzna krzyknął z przerażenia
  • Jestem zwiadowcą, profesor Okumura kazał mi cię śledzić. Haru zaśmiał się psychopatycznie
  • Myślałeś że cię nie wyczuje!? Wyczuwam ludzki strach a także duszę nieważne jakbyś się skradał i starał to nic nie da a teraz wracaj do niego i przekaż mu że mnie zgubiłeś zrozumiałeś?!. Mężczyzna pokiwał głową, gdy tylko chłopak go puścił w mgnieniu oka zniknął mu z oczu, biegnąc jak najszybciej w stronę akademika
Jego twarz jak i ręka wróciły już do normalności, chłopak oparł się o drzewo wyraźnie zmęczony, co się ze mną dzieje pomyślał i skierował się w stronę amfiteatru gdy tylko tam dotarł od razu spojrzał na scenę na której muzycy rozkładali właśnie sprzęt, z niej właśnie dobiegł znajomy mu głos.
  • Haru! Siema brachu miło że wpadłeś mamy akurat próbę dźwięku. Powiedział uśmiechnięty zielonowłosy chłopak
  • Chodź tu szybko! Zawołał w odpowiedzi.
  • Dobra coś się stało?. Spytał schodząc ze schodów
  • Tak, macie jak najszybciej się gdzieś ukryć...
  • Ale po co?
  • Wiesz coś na temat nocy dusz?. Spytał dysząc z nieznanego mu powodu
  • No niespecjalnie, słuchaj dobrze się czujesz może...
  • Cicho nie mam dużo czasu dziś wieczorem wszyscy posiadający demoniczną ranę ujrzą zaćmienie słońca, będzie ono widoczne na nieboskłonie przez dwa dni, wtedy wszystkie demony staną się dzikie i żądne mordu kapujesz?
  • Zaraz a co z tobą ?
  • Poddam się izolacji aby nie stanowić zagrożenia. Ale wy macie się ukryć zrozumiano?!. Spytał chwytając się za żebra i z trudem łapiąc powietrze. Przyszedłem tu by was ostrzec ale za chwile pojawi się tu mój ,,ogon'' z zamiarem pojmania mnie siłą więc musicie uciekać bo was przymkną
  • Nas chyba żartujesz nie dadzą rady...
Nagle dookoła nich z różnych kryjówek wyłonili się egzorcyści, wszyscy z pistoletami gotowymi do strzału skierowanymi w ich stronę
  • Riderze poddaj się to nikomu nic się nie stanie, wszyscy jesteście zatrzymani...
  • Chyba śnisz, Haru patrz i podziwiaj. Teraz kapela! Wykrzyczał nagle tuż za ich plecami ustawił się pozostali członkowie zespołu każdy z instrumentem w dłoni
  • Daj spokój Kenji oni mają broń
  • A co ty myślisz że my nie? Jesteśmy w końcu byłymi łowcami nagród... . Przyjrzyj się dokładniej. Ku jego zdziwieniu z samego czubka jednej z gitar wystawała lufa a trochę niżej tuż przy strunach wysunęły się rączki do celowania.
  • Ja cię a gdzie to ma spust?
  • To automaty na rączkach są guziki takie czerwone gdy się je razem naciśnie... bum... haha
  • Przykro że cię zawiodę ale nie będą konieczne te wasze ustrojstwa nie zabijamy tylko unieszkodliwiamy...
  • O to trzeba było tak od razu, słuchajcie drużyno załatwimy to razem z Haru ale przydał by się jakiś podkład muzyczny... . Mężczyźni pokiwali głowami i wbiegli z powrotem na scenę
po chwili rozbrzękł dźwięk gitar, Haru szepnął w stronę przyjaciela
  • Na pewno chcesz się bić? Przecież jesteś w tym taki kiepski... . Powiedział i uśmiechnął się szeroko
  • CO!? jak mogłeś to powiedzieć potworze, powiem tak będziesz chronić moje plecy.
  • Ta jasne chyba tą twoją krzywą gębę. Odparł na co kolega zareagował śmiechem.
Egzorcyści zbliżali się, chłopaki widząc lekką znaczącą przewagę jaką mieli ustawili się do siebie plecami by móc w razie potrzeby chronić nawzajem swoje tyły. Dosłownie w tej samej chwili ruszyli do ataku, szybkimi ciosami powalili dwoje z nich, lecz przeciwników wciąż było mnóstwo. Haru z wielką szybkością i zwinnością powalił kolejnych trzech, nie zdążył niestety uniknąć lewego sierpowego wymierzonego przez czwartego chłopak cofnął się o krok, i nim mężczyzna zdążył wyprowadzić kolejny cios, Haru podciął mu nogi gdy tylko przeciwnik upadł szybkim ruchem zrobił salto i z całej siły walnął nogami w jego klatkę piersiową łamiąc przy tym mu 3 żebra. Szybko podniósł się z ziemi i dopadł kolejnego, mężczyzna z całej siły kopnął go w klatkę piersiową, chłopak przewrócił się przeturlał po ziemi i natarł na niego, zasypał go gradem ciosów, mimo prób obrony mężczyzna padł na ziemie i stracił przytomność. Chłopak obejrzał się do tyłu sprawdzając jak sobie radzi jego przyjaciel, zielonowłosy chłopak uderzał wściekle lecz mocno też obrywał. Niestety nie miał mu jak pomóc bo już atakował go następny był nim ten zwiadowca którego wcześniej złapał. Haru podciął napastnika, lecz mężczyzna zerwał się błyskawicznie na nogi i z wściekłością natarł na niego, młócąc pięściami powietrze. Udało mu się wpakować jedną w szczękę Haru,lecz ten dążył uchylić się przed nadciągającym lewym sierpowym i sam zadał dwa ciosy, jeden w brzuch, a potem gdy mężczyzna zgiął się w pół, w szczękę. Chłopak spojrzał za kolejnym celem, mężczyźni widząc co zrobił z ich kolegami zawahali się i strzelili, chłopak uskoczył nagle jego oczy zrobiły się całkowicie czarne, skóra na policzkach zrobiła się jak gdyby przezroczysta ukazując szereg ostro zakończonych zębów. Chłopak zaśmiał się psychopatycznie. Nagle pomiędzy egzorcystami a Haru pojawił się Mephisto z parasolką w dłoni i uśmiechem na ustach

  • Starczy tego mój drogi. Powiedział i uniósł prawą rękę do góry krzycząc. - eins, zwai, drei. Ciało chłopaka podniosło się do góry, demon wydał z siebie groźny ryk, tuż za jego plecami pojawił się ognisty pentagram z którego wystrzeliła błyskawica rażąc go. Po chwili upadł na ziemie nieprzytomny a jego twarz wróciła do normalności.



Cześć tu Kuro przepraszam was że tak długo nie pisałem ale złamałem rękę i strasznie ciężko się pisze jedną, teraz już powoli nabieram wprawy ale co tam ja jak wam mijają wakacje?  

wtorek, 23 czerwca 2015

Dzień Ojca

Uwaga uwaga napisany poniżej rozdział jest rozdziałem ,,okazyjnym'' czyli napisany specjalnie na te okazje. opowieść została napisana w pierwszej osobie i niema wpływu na główny wątek... (komentarze mile widziane)

Ta historia miała miejsce jakieś 3 lata temu, jak wiecie po tej tragedii w mojej wiosce znikłem na jakiś czas... na dokładnie 5 lat. To co się tam stało było, no jak to ująć bardzo bolesne, cała moja rodzina została wymordowana co do jednej osoby, wszyscy moi przyjaciele, sąsiedzi... . Ale to nie o tym chciałem opowiedzieć... to może zacznę jeszcze raz.
Jak już mówiłem historia ta się toczy 3 lata wcześniej gdy jeszcze nie zostałem siłą przydzielony do pilnowania Rina. Był późny wieczór przejeżdżałem właśnie przez pewną małą mieścinę, przejeżdżałem dość szybko bo jak wiecie demon który chciał ze mnie wyjść już wydzierał się na wolność, na szczęście udało mi się przejechać bez transformacji niestety gdy tylko zatrzymałem się na odpoczynek uderzył z podwójną siłą, i niestety nie udało mi się go zdusić w sobie, nie wiem co się działo tamtej nocy. Obudziłem się nazajutrz rano i ku mojemu zdziwieniu obudziłem się w czyimś domu, wnętrze było dosyć skromne tu i ówdzie wisiały jakieś obrazy a na półkach których było tam dosyć sporo leżały stosy książek, może raczej ksiąg bo były niesamowicie grube, powoli podniosłem się z łóżka, wstałem i wyszedłem na podwórze, szczerze to obawiałem się że rider zabił właściciela ale gdy tylko otworzyłem drzwi zobaczyłem niskiego staruszka który właśnie pielęgnował mały ogródek leżący tuż przy ścianie tego domu, na mój widok uśmiechnął się lekko i powiedział zanim zdążyłem wydusić z siebie choć słowo.
  • O jak miło że wstałeś najwyższa pora, poczekaj chwile zaraz zrobię ci śniadanie.
  • Eee... no dobrze ale no ten jak by to powiedzieć... . Wydukałem skołowany
  • Co pewnie mało pamiętasz? Hehe aj z wami młodymi to tak zawsze a mówią że to staruchy mają sklerozę. Odpowiedział po czym wszedł do środka.
Bez zastanowienia ruszyłem za nim, weszliśmy do małego pomieszczenia w którym znajdował się nie duży drewniany stół i cztery krzesła, wokół niego znajdowała się kuchnia na ścianach wisiały garnki i patelnie pewnie lubi gotować tak pomyślałem, staruszek wskazał mi miejsce a sam wyjął z lodówki jajka i szybko usmażył na jednej z patelni, szybko przerzucił na talerz i podał mi do zjedzenia sam usiadł z drugiej strony i powiedział
  • No więc pewnie chcesz wiedzieć co się wczoraj stało co?. Spytał, przytaknąłem zabierając się do jedzenia. - wczoraj jak co miesiąc zjawiły się u mnie pewne osoby z żądaniem haraczu no niebyły to zwykli ludzie były to demony... . Przerwał nagle i spojrzał w moją stronę, nerwowo przełknąłem ślinę. - straszne kreatury no na szczęście zjawiłeś się ty no nie mogę powiedzieć że byłeś od nich lepszy no ale koniec końców pozbyłeś się ich, musisz mi wybaczyć ale wtedy gdy mi pomogłeś straciłeś przytomność no nie będę ukrywał że z mojej winy wiesz od dłuższego czasu mieszkam na uboczu, będąc sam dużo czytałem i nauczyłem się stawiać bariery ochronne przeciw demonom no na tamtych jak i na ciebie nie zadziałały no ale gdy tylko zbliżyłeś się do mojego domu wkroczyłeś na poświęconą ziemie i puf leżysz... . Wyjaśnił a ja właśnie skończyłem posiłek, i powiedziałem
  • Dziękuje bardzo za posiłek było pyszne, odparłem i skierowałem się do drzwi ale zanim wyszedłem staruszek zawołał
  • Czekaj w zamian za pomoc chciałbym ci coś podarować. Odrzekł i z szafki która znajdowała się przy drzwiach wyjął mały niewielki woreczek i podał mi go
  • Co to jest?
  • To na twoją przypadłość, na jakiś czas hamują demoniczne moce gdy tylko poczujesz że zaraz się przemienisz przełam jeden to ci pomoże ale jest warunek im dłużej wstrzymujesz moc tym boleśniejsza będzie ponowna transformacja. Pamiętaj o tym a i nie wracaj tu więcej... . Odrzekł bez oporu zabrałem podarunek, gdy tylko byłem na zewnątrz wsiadłem na motor który stał zaparkowany tuż koło ogrodzenia. Wsiadłem i pojechałem przed siebie lekko zdziwiony ta cała sytuacją i mimo że byłem nieobliczalny w swej demonicznej formie to ten starzec okazał mi zrozumienie i serce.
Gdy tylko wyjechałem z lasku którym otoczony był domek tego mężczyzny postanowiłem pojechać do miasta które niedawno minąłem, zazwyczaj unikam miast i wiosek ze względu na tą klątwę ale trzeba by było zrobić zapasy na drogę jakieś konserwy kupić i w ogóle. Gdy już byłem na miejscu postanowiłem zrobić sobie małą przerwę i zatrzymałem się w małym parku leżącym pośrodku miasteczka, zaparkowałem i przysiadłem na trawie pod drzewem. No chcąc nie chcąc zdrzemnąłem się chwilkę obudziła mnie rozmowa pewnego chłopca z jego ojcem.
  • Tato ale przyjdziesz na przedstawienie tak? Spytał szarpiąc mężczyznę za spodnie.
  • Pewnie że przyjdę nie mógł bym przegapić twojego występu. Odparł uśmiechając się w jego stronę. - a z jakiej to okazji?. Spytał podnosząc go i sadzając na barana.
  • No przecież z okazji dnia ojca. odpowiedział
jak poparzony zerwałem się na równe nogi, podbiegłem do przechodzącego troche dalej chodnikiem mężczyzny i zapytałem.
  • Który jest dzisiaj?
  • No 17... odparł lekko przestraszony.
  • A miesiąc?!!! wykrzyczałem
  • No czerwiec... powiedział i cofnął się o krok przerażony.
  • Dzięki, potraktuj mnie jak wariata. Odpowiedziałem i pobiegłem do motoru
Szybko wskoczyłem i ruszyłem główną drogą, za tydzień dzień ojca, pomyślałem z grobową miną, po drodze zatrzymałem się już tylko w małym sklepiku tuż przy wyjeździe z miasta, zrobiłem szybkie zakupy i ruszyłem dalej w drogę. Nie ma szans nie zdążę na czas chyba że... . Pomyślałem. Dzień zbliżał się ku końcowi, ciemności zakryły niemal niebo, lekko przymrużyłem oczy, wiem że rider to nie obliczalne monstrum ale może dzięki niemu dam rade dojechać na czas. Powiem wam że wtedy mimo iż wiedziałem jak będzie się zachowywał na wolności zmieniłem się..., po chwili szkielet spowity ogniem gnał z niewyobrażalną prędkością środkiem drogi, niezważający na wszystko i wszystkich, i co w tym szczególnego spytacie a może to że to był pierwszy raz gdy wiedziałem co robię, widziałem tą drogę widziałem jak mój motor przetransformował się i również płonął, nie wyglądał już tak jak zwykle zmienił kształt cała kierownica przetopiła się, wyglądała jak czaszka... nie wiem jak to dokładnie opisać ale wtedy gdy tak gnałem coś poczułem, co? Jak co demona. To coś zbliżało się w moim kierunku lecz nie chciało się pokazać jeszcze nie... . Obudziłem się następnego dnia po krótkim posiłku ruszyłem dalej, oczywiście najpierw przyjrzałem się mojej maszynie wyglądała normalnie tak jakby nic się nie stało. Długo nie podróżowałem mimo że obudziłem się rano to byłem strasznie zmęczony postanowiłem się przespać, obudziłem się w nocy słońca nie było już widać, nagle coś zaatakowało jakby cień,mrok nie wiem co to było ale powaliło mnie na miejscu, coś z wielkim impetem wbiło się w ziemie tuż koło mojej głowy, w jednej chwili zapłonąłem i dałem riderowi wolną rękę, dużo nie widziałem to coś ,nosiło jakieś podarte postrzępione łachy, nie widziałem twarzy lecz widziałem jak prężnym ruchem przyciągnął ku sobie kose która chwile temu omal mnie nie zabiła, ręce miał jak moje kościste. To coś z przerażającym piskiem uderzyło mnie aż wyleciałem 10 metrów do tyłu. Gdy podniosłem się z ziemi już go nie było ruszyłem dalej. Po tygodniu dotarłem na miejsce, demon już się więcej nie pokazał, do mojej wioski nie zamierzałem nawet zajeżdżać, nerwowo przełknąłem ślinę, zaparkowałem kawałek dalej, postanowiłem iść na grób rodziców pod osłoną nocy by nikt mnie nie zobaczył, nie chciałem by ktoś mnie widział i tak wszyscy myślą pewnie że również nie żyje. Więc gdy tylko się noc spowiła okolice ruszyłem ubrany w czarny płaszcz z kapturem zaciągniętym na głowę. Grób moich rodziców znajdował się kawałek od wioski na pagórku na którym szczycie rosło ogromne zasadzone przez moją rodzinę drzewo, gdy tylko byłem przy nim, przy nich... czułem jakby mój cały świat runął z oczu popłynęły mi łzy... siedziałem tam trochę czasu, ból związany z tym wszystkim przerósł mnie wtedy doszczętnie, po pewnym czasie zapaliłem znicze, odgarnąłem zwiędłe liście z nagrobków, wstałem i powiedziałem wszystkiego najlepszego tato. Po czym otarłem łzy i odszedłem wskoczyłem na motor i gdy już miałem odjeżdżać obejrzałem się za siebie szepcząc do zobaczenia. Następnie wyjąłem z woreczka podarowanego przez starca kryształ i przełamałem go. Ze łzami w oczach odjechałem wspominając chwile w których byłem razem z nimi z rodzicami. Wiatr lekko zawiał muskając moje włosy. To co nauczyłem się przez ten cały czas było to że rodzina jest najważniejsza... ,,I chociaż czasem docinacie wielce to rodzice kochają was całym sercem...''

Wiatr ustał na moment po jego odjeździe tuż nad nagrobkami pokazała się niewielka mgła która po chwili zmieniła się w mężczyznę i kobietę, przytuleni do siebie spojrzeli w ślad za nim szepcząc ,,Do zobaczenia synku uważaj na siebie'' po czym rozmyli się z delikatnym powiewem wiatru.

środa, 10 czerwca 2015

Ao no exorcist Rozdział XIII

Rider spojrzał na chłopaka stojącego przed nim nie przestając się śmiać podszedł do niego, chłopak odskoczył szybko do tyłu i wpakował w niego cały magazynek. Kule trafiły lecz nie zrobiły mu żadnej krzywdy, nauczyciel szybko wyjął drugi magazynek i powiedział znów cofając się o kilka kroków.
  • Nie podchodź! Haru uspokój się.
  • Hahahah wolno się uczysz, teraz ja jestem przy sterach. Odpowiedział powoli zbliżając się w jego stronę
  • Domyślałem się że to, że jesteś jakimś tam słabym demonem to ściema ale że aż tak... odparł celując prosto w jego głowę
  • Ach wolność tak dawno nie pożerałem dusz że aż zgłodniałem, nareszcie ustąpił, wybacz że nie pogadamy zbyt długo ale mam jeszcze sprawy do załatwienia...
  • Nareszcie ustąpił? Haru wiem że mnie słyszysz oprzyj mu się! Wykrzyczał w jego stronę, rider słysząc jego wołanie zaczął iść w jego stronę, Yukio cofnął się znów o krok potykając się o kamień upadł na ziemię – Haru staw mu czoła, nie poddawaj się.
  • Hahaha ty głupcze nie rozumiesz on cię nie słyszy ja teraz żądze tym ciałem. Odpowiedział krocząc wprost na cofającego się na czworaka nauczyciela.
  • Jeżeli ci się oprze to da radę zdusić w sobie! nie masz nad nim władzy potworze... . Wykrzyczał powoli wyciągając granat z wodą święconą.
  • Potworze... potworze! Jak ktoś taki jak ty może mnie tak nazywać, widząc twój charakter a także duszę mogę śmiało ci powiedzieć że zanim to wszystko się skończy powitam cię jako nowego władce Gehenny!. Odpowiedział mu groźnym głosem. - tacy jak ty upadają jako piersi, zapamiętaj to sobie. Dodał po chwili
W tym momencie Yukio odpalił granat i cisnął go w stronę demona stojącego dwa metry od niego, granat wybuchł rozpylając chmurę wody święconej, rider ryknął głośnie zasłaniając twarz która dalej płonęła nieprzerwanie i cofnął się o kilka kroków. Chłopak korzystając z okazji krzyknął
  • Haru walcz oprzyj mu się!!!. wiem że mnie słyszysz! Nie poddawaj się!.
Demon słysząc te słowa ruszył w jednej chwili w jego stronę, biegł tak szybko że można go było zobaczyć tylko urywkami, momentalnie uderzył i to tak mocno aż nauczyciel przeleciał kilka metrów i uderzył o ziemie mało nie tracąc przytomności, rider chwycił go za kołnierz i podniósł do góry, chłopak jęknął z bólu gdy został poderwany z ziemi, potwór uśmiechał się szyderczo widząc jak sprawia mu to ból, zamachnął się do ostatniego ciosu, Yukio widząc to zdołał wycedzić tylko
  • Haru proszę...
w ostatnim momencie rozpędzona ręka zatrzymała się przed twarzą chłopca, rider spojrzał na nią dziko, chwilę potem upuścił chłopaka na ziemię, demon chwycił się za twarz i ryknął wściekle spoglądając na w szare niebo, całe jego ciało objęły płomienie po chwili zgasły pozostawiając po sobie tylko chłopca leżącego na mokrym od padającego deszczu dachu. Nauczyciel wstał po chwili i trzymając się za żebra podszedł do leżącego trochę dalej przyjaciela, chłopak ocknął się po chwili uniósł się lekko podparty lewą ręką i zasłonił twarz mówiąc
  • przepraszam... tak strasznie przepraszam. Wycedził przez zęby. Yukio usiadł koło niego lekko uśmiechnięty i podał mu mokre już zdjęcie leżące tuż koło niego, spytał
  • kto to jest? To ty prawda? Spytał wskazując na małego chłopca na fotografii.
  • T-tak to ja a to moi rodzice. Odparł chwytając je w dłoń
  • ja mam podobne. Odparł i wyjął z wewnętrznej kieszeni płaszcza małe zdjęcie na które od razu spadły krople wciąż padającego deszczu, chłopiec spojrzał na nie i dodał. - jestem na nim razem z bratem i z ojcem...
  • co się z nim stało? Spytał spoglądając na zdjęcie mężczyzny
  • umarł jakiś czas temu... . Odpowiedział
  • przykro mi, wybacz. Powiedział zastanawiając się skąd zna człowieka na tym zdjęciu
  • nic się nie stało, brakuje ci ich? Spytał
  • tak bardzo... powiedział spuszczając wzrok.
  • Mnie też... , co gorsza nie znałem go zbyt dobrze jako dziecko byłem strasznym beksą, to mój brat był tym lepszym, to on wiedział o nim więcej...
  • A jak się nazywał wasz ojciec? Spytał powoli sobie coś przypominając
  • Shiro Fujimoto a co. W jednej chwili Haru już wiedział skąd zna osobę ze zdjęcia
  • Zaraz osoba z tego zdjęcia to Shiro Fujimoto ten były paladyn!? Spytał z poważną miną
  • Tak i co z tego?
  • Ja znałem waszego ojca. Odparł, Yukio słysząc to zerwał się na równe nogi
  • Co ty wygadujesz jak niby mogłeś go poznać?.
  • Parę dobrych lat temu demon o imieniu Raijin zabił moich rodziców a także połowę mojej wioski, demon wyczuł nagle zbliżających się egzorcystów i zwiał, wtedy poznałem twojego ojca, w wiosce nagle pojawili się egzorcyści jeden z nich przyjechał na motorze nazywał się właśnie Shiro Fujimoto i był paladynem...
  • Co? spytał zszokowany
  • To on właśnie podarował mi ten motor na którym jeżdżę, dał mi go i kazał ruszać najdalej jak to możliwe, nie wiem jak ale gdy tylko spojrzał mi w oczy wiedział że mam go w sobie... dokończył po chwili. Yukio spojrzał na niego widząc że wspomnienia bardzo go ranią zaproponował
  • A może zejdziemy na dół i coś zjemy, już pora kolacji.
  • Świetny pomysł. Odrzekł wstając z ziemi.
Jakiś czas później po skończonej kolacji którą spożyli w ciszy, nie tłumacząc się Rinowi z mokrych i brudnych ubrań rozeszli się do pokojów. Nim Yukio wszedł do pokoju Haru poprosił
  • Słuchaj mam taką prośbę wiem że uderza ona w twoje wszystkie zasady ale jakbyś mógł to nie zdawaj z tego ,,incydentu'' raportu dobra?. I też nikomu niemów, jak możesz? Popularność z takim przekleństwem źle wróży. Yukio zastanowił się chwile westchnął ciężko i odpowiedział
  • Dobrze nikomu nie powiem, ale nie myśl sobie że to coś zmienia jutro masz się zgłosić do izolacji pamiętaj abym nie musiał cię tam przyprowadzić. Powiedział z grobową miną
  • Zgłoszę się ale nie mogę przebywać z innymi w izolacji, Rider najprawdopodobniej zabiłby wszystkich...
  • Myślałem o tym, zostaniesz oddzielony od reszty. A teraz wybacz ale muszę odpocząć. Odpowiedział po czym znikł za drzwiami.
Haru wrócił do pokoju wiedział że tajemnica zaczyna robić się zbyt ciężka aby zachować ją w sekrecie. Po powrocie z łazienki usiadł na łóżku, czuł się coraz gorzej całe ciało miał zlane potem, pojutrze wypada noc dusz jeżeli się nie opanuje może się to źle skończyć. Położył się na łóżku, próbował usnąć lecz czół jak jego wnętrzności wręcz się palą, rider chciał wyjść i to bardzo. Gdy tylko zamykał oczy słyszał jego głos, słyszał zdania które mówili jego przyjaciele, rider wszystko mu powtarzał co do słowa. ,,Co u rodziców'' , ,,Nie pozwolę by komukolwiek stała się przez ciebie krzywda'' ,,demonie'' ,,wynos się'' ,,rodzina'' ,,zabić'' ,,wymordować''. Słowa dudniły w głowie, chłopak zerwał się na równe nogi, podszedł i otworzył okno, chłodne powietrze wypełniło pokój, wpatrywał się w ciemność za oknem oddychając głęboko zamknął oczy, stojąc tak przy oknie zaczął myśleć o tym co usłyszał, jedno słowo dudniło najgłośniej w jego umyśle ,,śmierć'' czego chciał od niego rider wolności?, nie wiedział. Stał przy oknie dość długi czas, w pewnym momencie postanowił się przespać, udało mu się w końcu usnąć, we śnie zobaczył swoich rodziców siedzących na ganku przed domem, patrzyli wprost na niego uśmiechając się, jego ojciec po chwili zawołał ,, Haru chodź tutaj synku'' chłopak wyciągnął dłoń nagle pojawił się mały chłopiec radośnie biegając przybiegł do mężczyzny i usiadł mu na kolanie mężczyzna powiedział
  • ,,Haru widzisz jaki świat jest piękny? Jaki wspaniały dlatego trzeba go bronić przed złem wiesz?''
  • ,,I co ludzie go bronią?.'' Zapytał chłopiec.
  • ,,Nie, ludzie go niszczą...''. Odparł mężczyzna z poważną miną.
  • ,,Ale skoro ludzie są źli to kto to będzie robił?
  • ,,Kto? To dobre pytanie.'' bohater?, nie czasami świat nie potrzebuje bohatera czasami potrzebuje potwora...''
  • ,,Nie rozumiem''. Odparł chłopiec spoglądając na ojca
  • ,,Jak dorośniesz to zrozumiesz''. Mężczyzna znów spojrzał przed siebie Haru znów miał wrażenie jakby patrzył prosto na niego. Mężczyzna z pochmurniał lekko i po chwili lekko się uśmiechnął, kobieta siedząca koło niego która ciągle patrzyła na małego chłopca zwróciła wzrok tak jak mężczyzna przed siebie. Haru czół jak do oczu napływają mu łzy, nagle krajobraz który go otaczał zaczął się rozmywać i oddalać chłopak miał wrażenie jakby spadał ręka wyciągnięta była w kierunku jego rodziców, Haru z całej siły krzyknął
  • Nie!!! proszę!!! nie!!!. gdy tylko otworzył oczy zobaczył znów swój pokój
Całe ciało miał zlane potem ku jego zaskoczeniu w prawej ręce trzymał już rozżarzony łańcuch, a ręka aż do łokcia była przemienioną, kość bieliła się pośród języków ognia które ją otaczały. Tuż przy łokciu skóra wyglądała jakby ktoś wyrwał mu rękę pozostawiając tylko kość. Uspokoił się odłożył łańcuch na ziemie, a jego ręka wróciła do poprzedniego stanu, nie mógł tej nocy już zasnąć cały czas widział ojca powtarzającego ,,czasami świat nie potrzebuje bohatera czasami potrzebuje potwora...'' . Z samego rana w jego pokoju zjawił się Rin z przygnębioną miną wszedł i powiedział
  • Siema szykuj się.
  • No cześć ale na co? spytał przestając robić pompki.
  • No na szkołę, Yukio miał gdzieś tam jechać ale się rozmyślił i postanowił zrobić nam lekcje. Wytłumaczył. - rany dlaczego? Spytał sam siebie wychodząc
Haru szybko przebrał się i zszedł na dół gdzie zastał już jedzących śniadanie bliźniaków. Przywitał się z okularnikiem i zajął swoje miejsce przy stole. Podczas posiłku zapytał.
  • No to o czym będziesz dziś prowadził lekcje?
  • No więc... zaczął odkładając talerz.
  • Jak to z czego z teorii nudy... . Wtrącił radośnie Rin, Haru zasłonił usta śmiejąc się po cichu, bliźniak zmierzył ich przeszywającym spojrzeniem
  • No więc dzisiaj mam dla was zadanie spodoba się wam... . Powiedział wypijając do końca herbatę po chwili dokończył. - ale na razie nic wam nie powiem sami zobaczycie.
Więcej nic z niego nie wydusili po chwili razem wyszli do szkoły używając jednego z kluczy egzorcystów. Gdy weszli do klasy Haru zauważył brak Izumo, pewnie wciąż jest na niego zła, pomyślał i zajął swoje miejsce. Yukio usiadł za biurkiem i sprawdził obecność i gdy tylko wyczytał Kamiki dziewczyna wpadła do klasy jak poparzona szybko wyjaśniła
  • Przepraszam za spóźnienie zaspałam. Powiedziała i poszła do ławki, nie usiadła z nim tylko dwie ławki dalej, chłopak widząc to spuścił wzrok.
  • No więc jak już wszyscy są to zacznijmy lekcje, dziś macie zadanie złapać ducha. Ostatnio otrzymaliśmy doniesienia o zniszczeniach i obecności ducha w MepphyLandzie, więc dzisiaj to sprawdzimy. Powiedział i podszedł do drzwi.
Po chwili byli już przy wesołym miasteczku, było ono dosyć blisko szkoły więc szybko tam dotarli, gdy tylko weszli do środka ich oczom ukazał się wielki różowy park rozrywki pełen wszelakich podobizn Mephista, Haru rozejrzał się wokoło, wszystko jak na Phelesa przystało było wręcz przesłodzone tak stwierdził. Wszyscy zajęli miejsca wokół stojącego na samym środku złotego pomnika właściciela. Czekali na dziewczyny które poszły się przebrać, chłopaki rozmawiali ale Haru stał na uboczu, czuł że coś jest niedaleko, coś co przysporzy mu kłopotów. Tymczasem w oknie znajdującym się wysoko tuż nad bramą wejściową do wesołego miasteczka stał Mephisto w towarzystwie swego brata Amaimona króla ziemi jednego z dziewięciu piekielnych władców. Przyglądali się widokowi w końcu po paru minutach zniecierpliwiony chłopak zapytał
  • To gdzie on jest?
  • Tam. Odpowiedział pokazując na swój złoty pomnik, kątem oka zobaczył jak jego brat przygryza wielkie czarne paznokcie uśmiechnął się wiedząc że oznacza to że jest nim zainteresowany po chwili dodał. - a co w końcu nabrałeś ochoty na zabawę z nim? Spytał lecz nie uzyskał odpowiedzi co sprawiło że jeszcze szerzej się uśmiechnął.
Po chwili zjawiły się w końcu dziewczyny, Shiemi jednak ubrana była już w szkolny mundurek który idealnie podkreślał jej talie. Wszyscy zwrócili na nią wzrok oprócz Haru który spojrzał w kierunku jej koleżanki, ona też na niego spojrzała lecz szybko się odwróciła, chłopak westchnął ciężko. Nauczyciel widząc że są już wszyscy oznajmił
  • Jak już wam mówiłem zgłoszono nam o obecności ducha w tym wesołym miasteczku, musicie go znaleźć dzisiaj kiedy miasteczko jest zamknięte i gdy tylko wam się to uda powiadomcie mnie. Wyjaśnił po chwili dodał. - ale najpierw niech ktoś z was poda definicje ducha. Rin może ty...
  • Eee no duch to ta no zjawa... . Wydusił z siebie, nauczyciel słysząc jego odpowiedź westchnął i powiedział
  • Może ty Kamiki...
  • Dobrze duchy to demony które opętują opary emitowane przez zwłoki człowieka lub zwierzęcia. Często przejawiają szczątkowe emocje z życia obiektu.
  • Bardzo dobrze brawo.
  • Panie profesorze ile jest tu duchów? Spytał Konekomaru.
  • Tylko jeden ale był widziany na całym tym terenie, przyjął postać małego chłopca. Zazwyczaj nie robi nic poza łapaniem za ręce i podnoszeniem spódnic, ale jeżeli nic nie zrobimy istnieje możliwość że może stać się to niebezpieczne
  • Poradzimy sobie z nim raz dwa. Powiedział Shima odrywając wzrok od piersi koleżanki
  • Dobrze w takim razie podzielę was w pary. Powiedział po czym otworzył dziennik i wyczytał. - Shima i Miwa, Yamada i Suguro, Kamiki i Takara, Okumura i Moriyama, Haru ty będziesz musiał iść sam. Odrzekł
Haru przeszedł zimny dreszcz, mimowolnie spojrzał na chłopaka w szarej bluzie stojącego trochę dalej od reszty, i na którego nie zwracał wcześniej większej uwagi. Chłopak zwrócił głowę w jego stronę i lekko się uśmiechnął, Haru jednak nie odwzajemnił uśmiechu coś było w nim nie tak. Chłopak po chwili odwrócił się i poszedł razem z Bonem. Wszyscy zaczęli się już rozchodzić, Haru podbiegł do chłopca trzymającego różową lalkę królika który jeszcze nie ruszył za koleżanką.
  • Siema Takara wiesz mam sprawę do ciebie... zaczął Haru
  • A jaką to niby. Odpowiedziała maskotka co lekko go zaskoczyło, jest widać dobrym brzuchomówcą
  • No wiesz chciałbym cię prosić o to abym to ja mógł pójść z Kamiki. Chłopak chwile się zastanawiał po czym odparł.
  • Dobra i tak wole iść sam. Znów powiedział lalką
Po chwili Haru popędził za koleżanką pozostawiając za sobą brzuchomówce, gdy tylko był już blisko dziewczyna obróciła się i widząc go zawołała
  • Idź stąd! po co za mną idziesz?!
  • Bo chce porozmawiać. odparł
  • Nie mamy o czym, gdzie jest Takara? Spytała rozglądając się
  • Zamieniłem się z nim ja pójdę z tobą...
  • O nie nie nie, nie ma mowy zostajesz nie zamierzam przejść w twoim towarzystwie nawet metra. Odkrzyknęła mu, i odeszła kilka kroków, chłopak złapał ją delikatnie za rękę, dziewczyna obróciła się oburzona w jego stronę
  • Kamiki proszę wysłuchaj mnie jeżeli po moich wyjaśnieniach dalej nie będziesz chciała mnie znać to trudno ale daj mi chociaż wytłumaczyć... . Dziewczyna westchnęła i wskazała na małą ławkę stojącą kilka metrów od nich, gdy usiedli Haru zaczął. - może zacznę od tego że to co widziałaś nie było prze zemnie zamierzone nie pocałowałem jej to ona mnie, pewnie myślała że znowu coś do niej czuje...
  • Znowu? Zapytała zdziwiona
  • Tak, dawno temu jeszcze przed tą tragedią w mojej wiosce byliśmy parą z Akitą, mieszkała niedaleko mojego domu, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi do czasu gdy przerodziło się to w coś więcej, niestety ona z biegiem czasu była coraz bardziej nieobecna lub nerwowa. Cały czas się kłóciliśmy aż w końcu mimo moich starań aby uratować ten związek zerwaliśmy, bardzo to przeżyła ale pogodziliśmy się i zostaliśmy przyjaciółmi przyrzekłem że będę przy niej i będę ją wspierał jeśli będzie mnie potrzebowała...
  • I?
  • I oszukałem ją..., niecały miesiąc później ta straszna tragedia... no wiesz wyjechałem widać że nie pogodziła się z tym. Powiedział lekko przyciszonym głosem, spojrzał w stronę koleżanki widział jej poważną minę, widział jej zaszklone oczy, chwyciła go za rękę oboje chwile siedzieli w milczeniu.
Nagle rozległ się przerażający hałas, chłopak spojrzał na walącą się w oddali kolejkę górską jego oczy zaświeciły się czerwienią. Zerwał się na równe nogi i już miał pędzić w jej kierunku gdy Izumo nagle zapytała.
  • Co to?. Chłopak przystanął i odparł z powagą
  • Kłopoty.
Chwile potem pędził już w jej kierunku, w jednej chwili stanął w płomieniach uwalniając ridera, potwór wpadł jak strzała na plac tuż pod za waliną kolejki górskiej na której stał Rin owiany błękitnymi płomieniami a kilka metrów wyżej na stalowej belce siedział Amaimon z jego mieczem w dłoni. Obaj na jego widok zdumieli się, rider zaśmiał się głośno i ruszył na demona bawiącego się bronią, z niesamowitą prędkością zdjął łańcuch i cisnął jego koniec w jego stronę. Demon odskoczył z gracją na złoty pomnik swego brata i powiedział
  • O witaj riderze nareszcie się zjawiłeś czekałem na ciebie.
  • O jak miło ale i tak zaraz spłoniesz. Odpowiedział groźnie
  • A propo mam się do ciebie zwracać rider czy może Haru co? Spytał co sprawiło że dotychczas skołowany tym wszystkim Rin zdziwił się jeszcze bardziej.
  • Powiem tak nie będziesz więcej miał okazji się do mnie zwracać. Odparł i z całej siły machnął rozżarzonym metalem w jego kierunku, chłopak ledwo uskoczył, łańcuch owinął się wokół głowy posągu, rider widząc to szarpnął w swoją stronę oddzielając ją od reszty. - no teraz wygląda dużo lepiej. Demon widząc to powiedział
  • No pobawił bym się z tobą ale mam jeszcze sprawy do załatwienia. Odparł i rzucił Rinowi miecz dodając. - do zobaczenia. Po czym z całej siły uderzył w konstrukcje kolejki tak mocno że reszty wielkich stalowych belek spadła na ziemie.
Rider rzucił się w kierunku chłopca odpychając go, a wręcz odrzucając poza zasięg rażenia, kontem oka dostrzegł Shiemi skulonej u walącego się już namiotu pod ciężarem stalowych bel które z wielkim impetem wręcz wbijały się w ziemie. Nie czekając ani chwili pobiegł w jej kierunku chwycił ją w pasie i zaczął biec jak najdalej od lecącego metalu który przysłonił wręcz niebo nad nimi, rider w ostatnim momencie wyrzucił ją w bezpieczne miejsce, nagle tuż przy pomniku Mephista zobaczył Yamade przypartego do jednej z wbitych w ziemie metalowych prętów, w jednej chwili zjawił się przy nim, gdy tylko go zobaczył odskoczył do tyłu, Demon widząc że nie będzie współpracował chwycił go za ubranie i rzucił w kierunku do którego wcześniej posłał Rina. Cała konstrukcja się nagle zawaliła rider nie zdążył uciec,został przygnieciony żelastwem. Gdy kurz opadł Yamada leżący niedaleko od Rina krzyknął do niego
  • Ludzie zaraz tu będą schowaj ogon. Chłopak wykonał polecenie mimo że jeszcze nie mógł uwierzyć że jego najlepszy przyjaciel z którym spędził tyle czasu to demon, i to w dodatku tak potężny że nawet ten drugi demon go się bał. Nagle zjawił się Yukio
  • Rin co się tu do cholery stało? Spytał spoglądając na pobojowisko, gdy nagle usłyszeli damski głos za plecami
  • Co tak długo Yukio?, musiałam wykonać swój ruch... . Gdy się obejrzeli zobaczyli tego chłopaka w ciemnej bluzie. - dawno się nie widzieliśmy... ,a zresztą zmęczył mnie już ten wygląd. Odparł i zdjął bluzę odsłaniając zabandażowaną klatkę piersiową, szybko rozwinął opatrunek odsłaniając wielkie piersi nad którymi wytatuowane były jakieś symbole, Rina wręcz zatkało w jednej chwili ta osoba z chłopaka zmieniła się w piękną kobietę o kolorowych włosach. - kwatera główna w Watykanie wysłała mnie bym sprawdziła wskaźnik ryzyka w japońskiej filii, nazywam się Kirigakure Shura, starszy inspektor, egzorcysta wyższej pierwszej klasy. Dodała Rin który wciąż nie mógł uwierzyć co dziś zobaczył krzyknął nagle
  • Zaraz gdzie jest Haru!. Jak na zawołanie metalowe bele poruszyły się, a spomiędzy nich wyszedł ledwo przytomny chłopak, już w ludzkiej postaci.
  • Dobra zabieram tego dzieciaka do biura japońskiej filii. Powiedziała pokazując na Rina. - a i Yukio jak możesz pozbieraj tego tam, też idzie ze mną. Dodała pokazując na ledwo przytomnego. - i też chce pogadać z szefem oddziału Mephisto... więc macie go sprowadzić nawet siłą. Powiedziała uśmiechnięta, po czym chwyciła za głowę Rina i pociągnęła w stronę najbliższych drzwi.
Yukio wyciągnął telefon i zadzwonił do Mephisto, gdy skończył podbiegł do reszty swoich uczniów gromadzących się już koło pobojowiska wśród nich była także Shiemi
  • Słuchajcie wszyscy macie w tej chwili wrócić do swoich akademików zrozumiano?. Powiedział z grobową miną i podszedł do klęczącego na ziemi chłopca, wziął go pod prawe ramie i ruszył w ślad za inspektorką. Izumo widząc ledwo żywego Haru zapytała
  • O mój boże Haru, co się stało, chwileczkę!. Krzyknęła w stronę profesora na co on odpowiedział tylko, po czym zniknął w drzwiach
  • Nic mu nie będzie wracaj do akademika...
Pomieszczenie w którym wyszli było ciemne, szli małym kamiennym mostem do znajdujących się na samym środku niewielkiego placyku drzwi, most jak i zapewne cała konstrukcja stała na wielkich kolumnach które zakrywały prawie w całości ziejący mrok, nie wiadomo jak wysoko jest to umieszczone ale Haru ani myślał to sprawdzać. Gdy dotarli kobieta wyciągnęła kolejny z pęku kluczy i otworzyła nim drzwi po czym wrzuciła do środka Rina i jego ledwo przytomnego kolegę. Chłopak nie mając siły trzymać się na nogach upadł na ziemie, Rin w jednej chwili zjawił się przy nim podniósł go z podłogi podpierając go pod lewe ramie, chłopak jęknął z bólu, gdyż z lewego boku tuż przy żebrach sterczał mu wbity wielki stalowy pręt. Dziewczyna miała już wejść do środka pustego pokoju gdy nagle usłyszała za plecami głos dyrektora.

  • O witam w japońskiej fili zakonu prawdziwego krzyża..., dawno się nie widzieliśmy Shura, nie sądziłem że starszy inspektor będzie infiltrował szkołę... . Odrzekł z uśmiechem na twarzy, dziewczyna obróciła się w jego stronę i powiedziała
  • Mephisto odpowiedz, dlaczego ukrywałeś syna szatana że nie wspomnę o tym płonącym demonie.
  • Ja he, nie ukrywałem nikogo. Robiłem wszystko dla dobra zakonu...
  • Phi dla dobra zakonu?. Prychnęła dziewczyna
  • Tak okiełznałem syna szatana by stał się on bronią zakonu, jak i jego przyjaciela taki demon jak on także byłby bardzo dobry zwłaszcza że lękają się go wszystkie demony z Gehenny. My egzorcyści, broniliśmy się przez dwa tysiące lat... teraz nasza kolej przejść do ataku
  • To nie jest odpowiedź, dlaczego nie poinformowałeś Watykanu?
  • Jak sama widzisz jego moc wciąż jest niekompletna... Gregori nie byłby zadowolony z czegoś takiego wybrakowanego czyż nie?. Spytał posyłając przeszywające spojrzenie Yukio który cały czas tylko przyglądał się tej sytuacji z tyłu.
  • Zapytam jeszcze raz czy Shiro Fujimoto miał coś z tym wspólnego?
  • Coś? On wychowywał go, do puki jego płomienie niestały się silniejsze... ja miałem tylko na jego oko, prawdopodobnie także pomagał temu chłopakowi. Odpowiedział wskazując na Haru.
  • Rozumiem tak czy siak muszę o tym zaraportować, jednak najpierw chciałabym ich przesłuchać. Odparła spoglądając na bacznie im się przyglądających chłopaków.
  • Droga wolna są naprawdę zabawni... powiedział mężczyzna poprawiając kapelusz, nagle do ich rozmowy włączył się Yukio
  • Shura nie ma sensu ich o co kolwiek pytać, ja ci wszystko wyjaśnię. Odparł podenerwowany ,dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
  • Nic się nie zmieniłeś Yukio, no może trochę urosłeś. Dzięki za wysiłek ale lepiej idź do domu i walnij w kimę ok. powiedziała i szybkim ruchem weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.







środa, 20 maja 2015

Ao no exorcist Rozdział XII

Niebo było już ciemne, przyjaciele wraz z małym chłopcem niosącym wielki worek karmy opuścili właśnie sklep zoologiczny, wszyscy byli już lekko zmęczeni po całym dniu wrażeń. Izumo idąc obok Haru spytała poirytowana
  • Czemu musimy pokazywać drogę miejscowemu?
  • Oj daj spokój to mały dzieciak...
  • Zawsze robisz tu zakupy?. Spytał Rin przyglądając się chłopcu
  • Tak. Odparł. - ale mój pies nie mógł znieść tego upału.
  • Twój pies... nie mów że pies cię prowadzi...?! spytała dziewczyna
  • Przeszkadza ci to?
  • No to nie masz orientacji w terenie. Podsumował uśmiechnięty Shima
  • Nie chcę się chwalić ale mój tata jest jeszcze gorszy, on to już całkiem nie ma wyczucia kierunku... . Odpowiedział chłopiec
  • I czym tu się chwalić? Zawszę mówisz o ojcu. Powiedziała Kamiki spoglądając na pogrążoną w ciemnościach nocy plaże
  • … Był świetnym tatą... . Odparł zatrzymując się i spuszczając wzrok
  • Był? Spytał Haru spoglądając na małą postać
  • Wypłynął w morzę pół roku temu i jeszcze nie wrócił...pewnie wciąż go goni...
  • Go?! mówisz o... spytał zdziwiony Shima.
  • Demonie morza!... złapał mojego tatę, dlatego zamierzam go pokonać. Odpowiedział zaciskając ręce na paczce którą niósł
Po chwili byli już przy jego domu pożegnali się i gdy odchodzili Haru z chylił się i szepnął mu na ucho ,,wiem co czujesz, obiecuje jeśli on się tu pojawi, pomszczę twojego ojca'' po czym odszedł zamyślony, chłopiec przyglądając się jego twarzy dostrzegł że pewnie też ma podobną historie i pewnie dalej go szuka, demona który skrzywdził jego bliskich, nawet nie wiedział ile z tego co myślał było prawdą. Gdy tylko zjawili się w letnim domku w którym mieszkali nauczyciel od razu zaprosił ich na kolacje, gdy tylko zajęli miejsca przy stole im oczom ukazał się cały stół zastawiony potrawami z kałamarnicy.
  • Surowa kałamarnica, ramen z kałamarnicy, zupa z kałamarnicy... . Zaczął wymieniać Shima przyglądając się potrawą
  • Kiszona kałamarnica, i makaron z atramentu kałamarnicy, sama... sama kałamarnica! Dokończyła Izumo
  • No już jedźcie! Zawołał radośnie nauczyciel
  • A nie ma nic poza kałamarnicą? Spytał z nadzieją Rin, ale następne słowa profesora przekreśliły jego nadzieje.
  • Może to głupio zabrzmi, ale ostatnio rybacy łowią tylko kałamarnice. Tak dużo że nawet myśleliśmy nad eksportem na inne rynki. Odrzekł uśmiechnięty
  • To dlatego pieczona kałamarnica się nie sprzedawała. Odpowiedział lekko przygnębiony Rin
Jakiś czas później po posiłku, przyjaciele postanowili opowiedzieć co dzisiaj usłyszeli o demonie od starca którego poznali. Po opowieści którą potem opowiedział im nauczyciel spytali razem.
  • Kraken?
  • Tak to demon który wypuszcza atrament, legędy norweskie powiadały że całe morze zmieniało kolor od jego atramentu. Wyjaśnił profesor
  • Więc to z tego powodu w morzu zostały same kałamarnice?, a jeżeli to kraken to jak go pokonać? Pytał Shima wyobrażając sobie wielkiego potwora
  • Zgubne wersy morskich demonów znajdują się w 18 wersie pierwszego listu do efezjan... . Ale mamy tu ograniczone środki, a poza tym to nie jest to coś z czym poradzą sobie dzieci...
Odrzekł nauczyciel gdy nagle zadzwonił telefon, gdy tylko spostrzegł kto dzwoni zrobił zszokowaną minę i wyskoczył z komórką na korytarz, wszyscy podsunęli się do drzwi by lepiej słyszeć rozmowę.
  • Halo o co chodzi słoneczko?... znowu, oczywiście kotku?. Odpowiedział uśmiechnięty, po czym rozłączył się i rzucił przez ramie do podsłuchujących go uczniów. - eee coś mi wypadło zostawię was na jakiś czas samych... a jutro przyjdą pracownicy na stoisko więc możecie odpocząć... powiedział po czym pognał ile sił w nogach
  • Co!? pracownicy!? Więc robiliśmy za zapchaj dziury... . Powiedziała obrażona Izumo
  • Powiedział ,,koteczku'' co nie? Powiedział zdziwiony Haru
  • Ty Okumura to znaczy że jutro możemy iść popływać!!!. wykrzyczał Shima przybijając piątkę niebieskowłosemu koledze, nagle za framugi wychylił się nauczyciel
  • A zapomniałbym powiedzieć że jutro macie zająć się tym Yoheiem, żeby nie popłynął za demonem. Powiedział i zanim zdążyli powiedzieć choć słowo sprzeciwu go już nie było
Po skończonej kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, Kamiki poszła się wykąpać a Haru korzystając z samotności przeczytał podarowaną mu dziś kartkę od koleżanki, napisany na niej był numer telefonu z dopiskiem ,,zadzwoń jak najprędzej Aki.'' po chwili wyszedł na dwór i zadzwonił pod ten numer, niemal od razu usłyszał głos w słuchawce
  • Halo słucham
  • Cześć Aki tu Haru.
  • Haru ha więc jednak zadzwoniłeś a już się bałam że nie, masz może czas?, bo jak tak to może przeszli byśmy się gdzieś
  • Co?. powiedział lekko zdziwiony tak nagłym zaproszeniem. - a czemu nie chętnie...
  • Świetnie to może za dziesięć minut przy latarni morskiej co? Zaproponowała przerywając mu
  • Będę na pewno. odparł uśmiechnięty
Gdy tylko za kończył rozmowę ruszył w stronę spotkania, do latarni miał kilka minut drogi więc przyjdzie akurat w czas, tuż nad jego głową nad gankiem znajdowała się łazienka Izumo słysząc że Haru umówił się z tą dziewczyną którą poznali niedaleko plaży, wręcz zapłonęła złością i zazdrością postanowiła iść za nimi. Po chwili ubrana biegła już pokryjomu za nim. Gdy Haru zjawił się na miejscu dziewczyna już na niego czekała, uśmiechnęła się na jego widok serdecznie, chłopak przywitał się z nią i po chwili razem maszerowali ku niżej położonej plaży.
  • Nareszcie się widzimy, łał po tylu latach... powiedziała uśmiechnięta
  • No co fakt to fakt trochę czasu minęło... odparł lekko tracąc humor
  • Oj przepraszam nie chciałam... . Wyjaśniła pospiesznie
  • Nic się nie stało. Odpowiedział. - a tak poza tym wioska się trochę zmieniła?
  • Tak zwłaszcza po twoim wyjeździe, tęskniłam za tobą. Odparła lekko zaczerwieniona
  • Miło mi to słyszeć, mnie też ciebie brakowało... do dziś pamiętam jak razem lataliśmy po łąkach nad to miejsce nad jeziorem...
  • Tak to tam się w tobie zakochałam... , było wtedy tak wspaniale, miałam wrażenie jakby cały świat przestał istnieć... . Wspominała dziewczyna, wprowadzając Haru w zakłopotanie
  • ...Tak ,było fajnie... . Wydusił z siebie po chwili
  • Wiesz Haru będę szczera od momentu naszego rozstania cały czas myślałam o tobie, o nas. Zmieniłam się... jesteśmy dobrymi przyjaciółmi lecz ja chce być znów kimś więcej... . Powiedziała lekko przytłumionym głosem, gdy to mówiła chwyciła go za dłonie i patrzyła mu w oczy. On po chwili lekko się uśmiechnął i odpowiedział
  • Akki... wiesz, przykro mi ale ja już tego nie czuje, cząstka mnie jaką znałaś przestała istnieć, kiedyś bardzo cię kochałem i zrobił bym dla ciebie wszystko ale niestety kocham inną... , tamten płomień już zgasł i to wiele lat temu... przykro mi... . Odpowiedział po czym spuścił wzrok.
Dziewczyna cofnęła się o krok słysząc odpowiedź, do oczu napłynęły jej łzy, po chwili wykrzyczała
  • Ty... cholerny...
  • Aki wybacz nie chciałem cię zranić... ja...
  • Kim ona jest?! Kim do jasnej cholery?! Czy to ta decha w fioletowych włosach... hmm!!!. wykrzyczała
Tymczasem Kamiki ubrana w szarą bluzę z kapturem na głowie szła za nimi krok w krok, przyklękła przy wielkim kwietniku z którego miała doskonały widok na spacerującą parę jednak nie słyszała o czym mówili, Akki krzycząc na Haru dostrzegła ją kontem oka, postanowiła wykorzystać tą sytuacje, gdy tylko chłopak próbował się jakoś wytłumaczyć i pocieszyć dziewczynę ta z całej siły chwyciła go i pocałowała. Pocałunek nie trwał długo lecz wystarczająco, Izumo schowana kawałek dalej szybko wstała i płacząc uciekła w stronę letniego domku, czuła jakby coś w niej pękło, jakby całe jej życie nagle się zawaliło. Haru oderwał się od czule obejmującej go dziewczyny ta tylko lekko się uśmiechnęła i powiedziała
  • Ups jak ty się z tego wytłumaczysz.
  • Co o czym ty mówisz? Spytał z grobową miną
  • No tej swojej dziewczynie właśnie zauważyłam że uciekła z płaczem... biedactwo jak ona może się teraz czuć. Wyjaśniła z niejakim rozbawieniem
Chłopak ruszył biegiem w stronę domku w którym mieszkali pozostawiając na plaży samotną dziewczynę, dotarł do niego w kilka minut w salonie paliło się światło, wbiegł po schodach, tuż przy łazience stał Rin mówiąc coś przez drzwi, i gdy tylko zobaczył Haru spytał
  • Co się stało?!
  • A co?! Spytał ciężko dysząc
  • No Kamiki wpadła cała zapłakana i zamknęła się w łazience
  • Halo, Kamiki?. Powiedział lekko pukając w drzwi, nie usłyszał odpowiedzi
  • Co pokłóciliście się?. Spytał Rin widząc twarz przyjaciela
  • Można to tak nazwać... . Odpowiedział siadając w fotelu stojącego tuż koło łazienki. Przepraszam jeżeli cię obudziłem. Dodał po chwili
  • Nie i tak nie mogłem spać, przykro mi jakbym mógł pomóc to mów ok?
  • Dobra na pewno przyjdę. Odparł a niebieskowłosy chłopak poszedł do swojego pokoju
Tymczasem Kamiki siedziała z podkurczonymi nogami, na drewnianej podłodze oparta o brzeg wielkiej wanny, siedziała a z jej policzków spływały strumienie łez, nie wiedziała co myśleć każda choć by najmniejsza myśl o nim była zbyt bolesna, chciała zapomnieć, zapomnieć o wszystkim o nim ale nie mogła, nie potrafiła. Haru także pogrążony w myślach siedział na fotelu, był wściekły na siebie, czy mu wybaczy? Nie wiedział bał się odpowiedzi. Brawo debilu, brawo powiedział cicho pocierając podbródek. Obudził się rano, widocznie musiał wczoraj zasnąć podszedł szybko do drzwi od łazienki lekko zapukał, zwrócił uwagę że drzwi są otwarte, nie było po niej śladu, zbiegł prędko na dół omal nie spadając ze schodów pobiegł do jej pokoju lecz też jej tam nie było. Wracając biegiem do salonu spotkał Rina wracającego z dworu widząc go od razu zapytał
  • Widziałeś Izumo
  • Tak powiedziała że popilnuje tego dzieciaka i pobiegła w stronę portu... a co?
  • Nieważne dzięki. Odpowiedział wybiegając z mieszkania, ruszył prędko ku portowi chciał ją za wszystko przeprosić, wyjaśnić całą sytuacje miał nadzieje że go zrozumie, że wybaczy
Po chwili był już w porcie przy którym rozciągał się wielki pomost z ławkami na samym końcu spostrzegł małą postać przyglądającą się wodzie która znów barwiła się na czarno, dobra chłopak jest a gdzie ona Kamiki zobaczył siedzącą trochę dalej od wejścia do portu, siedziała na niewielkim kamiennym wzniesieniu, gdy tylko do niej podszedł rzuciła mu chłodne spojrzenie.
  • Po co tu przylazłeś
  • Kamiki ja...
  • Zamknij się nie chce tego słuchać. Odpowiedziała odwracając wzrok ponieważ do oczu znów napłynęły jej łzy
  • Proszę cię wysłuchaj mnie... nie chciałem tego, to ona mnie pocałowała, naprawdę mi przykro nie chciałem...
  • Nie chcę cię widzieć ,wynoś się stąd, wypieprzaj z mojego życia, nie nawidze cię...! odkrzyknęła mu, chłopak widząc smutek i ból jaki jej sprawił spuścił wzrok w odszedł
Haru zły pogrążony w myślach oddalił się od miasteczka musiał ochłonąć nim coś w nim weźmie górę, idąc cały czas miał przed oczami zapłakaną twarz Kamiki, jak on mógł do tego dopuścić. Czół się okropnie. Po kilku minutach drogi zatrzymał się i usiadł na wielkim kamieniu leżącym na niewielkiej polanie, dookoła rozcierał się las. Gdy tylko spoczął znów poczuł dziwne mrowienie na karku, coś się zbliżało w jednej chwili rozległ się potworny dźwięk wręcz rozrywający czaszkę. Haru chwycił się za głowę i runął jak długi z głazu na którym siedział, chciał się szybko przemienić lecz coś bardzo szybko uderzyło go w tył głowy stracił przytomność. Obudził się tuż przy plaży, słońce chyliło się ku zachodowi. Nim zdążył wstać usłyszał kolejny dziwny dźwięk od razu spojrzał w stronę morza tuż na horyzoncie wyrósł wielki potwór, bez wątpienia to kraken. Ruszył pędem ku portowi, po drodze spotkał przyjaciół stojący tuz przy barierce Rin zawołał
  • Demon! To on wypuszcza ten atrament, wyrecytuj te mantrę. Krzyknął obracając się do Shimy
  • To nie jest mantra tylko hymn. odpowiedział chłopak
  • Mniejsza z tym gadaj! Krzyknął Haru widząc wielką kałamarnice zbliżająca się ku miasteczku
  • Co? chcecie z nim walczyć?
  • Jeśli czegoś nie zrobimy, morze wyjść z morza i zaatakować wioskę! Odpowiedział mu Haru. Po czym dodał.- musimy to zrobić zanim ten dzieciak się nawinie
  • Masz racje... stwierdził Shima, zaparł się nogami zamknął oczy i zaczął recytować. - Niech da wam światłe oczy ,serca byście widzieli czym jest nadzieja waszego powołania... . Mówił lecz potwor nadal się zbliżał nie reagując na wersy które powinny być dla niego śmiertelne. - To nie działa czy kałamarnice w ogóle słyszą
  • Na pewno przecież ma wielkie uszy. Powiedział Rin wskazując na głowę demona
  • Żartujesz nie? Nawet dzieci wiedzą że to płetwy
  • Poważnie?!! spytał zdziwiony. Nagle wielka macka uderzyła o kamienny port tuż koło nich
Haru nie czekając na dalszy rozwój sytuacji odbiegł od nich kawałek, i jednym szybkim ruchem zmienił się w ridera który widząc wielkiego demona zaśmiał się psychopatycznie i ruszył do ataku. Kałamarnica od razu uderzyła w niego kolejnymi mackami, bez chwili zwłoki wskoczył na nią i gdy tylko ona podniosła ją by zadać kolejny cios rider zeskoczył na nią z góry chwytając się jednej z płetw. Demon zawył przeraźliwie przyjaciele od razu spostrzegli płonącą postać walcząca z bestią
  • Co to jest!!!
  • Drugi demon, KURO!!! krzyknął Rin na co kot w jednej chwili przybrał swą demoniczną postać i ruszył do ataku uderzając z impetem w bok kałamarnicy
Kraken zachwiał się, o mało nie zrzucając z siebie Ridera który wypalał właśnie wielką dziurę w jego głowie, Kuro zeskoczył i ponownie uderzył wczepiając się pazurami w jego skórę gdy tylko spostrzegł ridera zatrzymał się jak wryty przez co demon zrzucił go z wielkim impetem, wielki kot uderzył o ziemie i stracił przytomność. Izumo przyglądając się temu chwilę podeszła kilka kroków
  • Nie mam wyboru muszę... pokornie wzywam boga zbirów... . Demon widząc to uderzył jedną z macek w wodę oblewając ja dziewczyna krzyknęła widząc mokre kartki. - nie mogę ich przyzwać!
Nagle powietrze przeszył świst, demon zachwiał się i wydał z siebie potworny ryk. Od razu zwrócił się w stronę z której padł strzał, postrzelił go Youhei jednym z harpunów gdy płynął na motorówce prosto na nich, rider widząc go powiedział jeszcze ten mi przeszkadza. Rin nie czekając ani chwili wskoczył do wody, po chwili był już przy łodzi widząc dzieciaka zawołał
  • Co ty wyprawiasz to nie jest robota dla dziecka...
  • Zamknij się i mi nie przeszkadzaj! Odpowiedział po czym naładował broń nowym harpunem i wskoczył do wody, wymierzył i oddał drugi strzał, demon rozdrażniony uderzył w jego kierunku kończyną wyrzucając go kilka metrów nad powierzchnie chłopak uderzył o wodę i stracił przytomność
Rin od razu zanurkował by go wyłowić, gdy się wynurzył postanowił działać, nie miał wyboru musiał zareagować szybkim ruchem wyjął miecz z futerału na plecach, gdy to zrobił od razu zapłonął niebieskim płomieniem. Nie chciał tego ale musiał to zrobić inaczej te dwa demony zniszczą miasto nim zdążył uderzyć usłyszał za sobą wołanie imienia chłopca, gdy się obrócił zobaczył starego brodatego mężczyznę płynącego na tratwie w ich kierunku, ku jego zaskoczeniu demon widząc mężczyznę uspokoił się i przestał walczyć, rider widząc że potwór niestanowi już zagrożenia, przerwał atak i szybko zeskoczył z jego grzbietu, pognał w boczne uliczki gdzie zmienił się ponownie w człowieka. W całym tym zamieszaniu nikt nie zwrócił uwagi na nieobecność Haru. Jakiś czas później zjawił się nauczyciel
  • Dobrze się spisaliście
  • Wąsa... profesorze Tsubaki gdzie pan był? Spytał Shima.
  • Szukałem odpowiedniego sprzętu gdyby okazało się że to kraken, ale zdałem sobie sprawę że nie było żadnego niebezpieczeństwa. Odpowiedział z dumną miną
Wszyscy stali przyglądając się odpływającemu demonowi a także mężczyźnie przytulającego swojego dawno niewidzianego syna. Haru spojrzał na chłopca, widząc jego szczęście i radość uśmiechnął się, cieszył się że odnalazł on ojca że znów ma rodzinę, a przecież to rodzina jest największym skarbem. Shima po chwili zapytał
  • Ale dlaczego ten demon uspokoił się gdy zjawił się ten facet? Wcześniej był groźny jak mało kto.
  • Ponieważ ten demon jak zauważyłeś zaprzyjaźnił się z nim, po prostu zmienił się na lepsze. Gdy go nie zobaczył wściekł się że mogło mu się coś stać, on zaprowadził go ponownie do domu. Odparł nauczyciel po czym spojrzał w stronę Haru dodając. - demony mogą się zmienić, chciałem was właśnie tego nauczyć, warto było tu przyjechać
  • Ta jasne, jasne... powiedział Rin.
Z samego rana wszyscy już czekali spakowani na przystanku autobusowym, ku ich zaskoczeniu przyszedł się z nimi pożegnać chłopiec którego poznali. Izumo odeszła kilka kroków od nich rozmawiając jeszcze z chłopcem, Haru spojrzał w jej stronę, westchnął i zwrócił się do Rina
  • Pamiętasz jak mówiłeś że jak coś to służysz radą i w ogóle...
  • Tak a co?
Haru przybity opowiedział mu te całą sytuacje jaka się wydarzyła, po czym spytał
  • I co jak ją teraz przeprosić, jak to wszystko naprawić?
  • Hmm moim zdaniem powinieneś dać jej czas... daj jej to jakoś zrozumieć, z czasem na pewno ci wybaczy
  • Oby... odparł spoglądając znów w jej stronę
Podróż powrotna minęła bardzo spokojnie, Izumo usiadła daleko od Haru, wpatrywała się w krajobraz za oknem, Haru całą drogę zastanawiał się co go wtedy zaatakowało w lesie, może było to coś co chciał dopaść rider? Jakoś gdy walczył z krakenem to uczucie nie zniknęło czemu czyżby niezaspokojona żądza krwi czy może nie znalazł to czego szukał? Nie wiedział nie chciał już o tym wszystkim myśleć jego życie coraz bardziej się komplikuje a on nie może nic na to poradzić. Jakiś czas później wszyscy dotarli na miejsce, po przyjeździe wszyscy mieli się zebrać w klasie, Haru zbyt zmęczony i zły poszedł w stronę akademika nie miał ochoty na jakieś tam zbiórki. Po wejściu do środka poszedł od razu do swojego pokoju rzucił torbę na łóżko, otworzył okno i wdrapał się po ścianie na dach, usiadł na jego skraju, spojrzał na szare niebo nad nim wiedział że zaraz będzie padać ale nie chciało mu się iść, po kilku minutach wyjął z kieszeni kurtki małe pomięte już zdjęcie przyglądał się mu przez chwile nagle lunął deszcz Haru nieprzejęty siedział dalej. Po chwili na dachu zjawił się Yukio, podszedł do niego i spytał
  • Czemu nie byłeś na zbiórce? Spytał na co chłopak nic nie odpowiedział. - w każdym razie chciałem cię poinformować że nie macie jutro lekcji, są odwołane
  • Czemu? Spytał po chwili nie odwracając się w jego stronę
  • Bo tam gdzie byliście widziano bardzo niebezpiecznego demona, prawie wszyscy jesteśmy tam wezwani więc nie będzie zajęć. Haru słysząc odpowiedź kolegi wstał i odpowiedział dziwnym głosem jak gdyby nie mógł oddychać
  • Yukio... pomóż mi... proszę... . Na te słowa nauczyciel mocno się zdziwił
  • W czym? Spytał z poważną miną, Haru próbował ustabilizować oddech
  • To...ja...jestem...t-tym...d-demonem... . Odpowiedział lekko się zginając, jego oczy coraz bardziej zabarwiały się na czerwień
  • Co ci jest? Spytał podchodząc do niego, lecz on odsunął się o krok, deszcz lał nieprzerwanie a jego stan ciągle się pogarszał, skóra zrobiła się blada jak u trupa, mimo to chłopak odpowiedział
  • Nie...pochodź...uciekaj...stąd...JUŻ!!!. wykrzyczał upuszczając z ręki zdjęcie.
  • Nie zamierzam, ty bredzisz jakim demonem to nie ma sensu. Odpowiedział uważnie mu się przyglądając. Nagle chłopak zaczął się maniakalnie śmiać i trząść w śmiechu powiedział
  • Jak chcesz to ci udowodnię bo wiesz teraz tylko ja stoję między tobą a nim a on właśnie dobija się do drzwi...
  • Uspokój się, zaraz ci pomogę. Powiedział rozpinając torbę z medykamentami którą nosił przy pasie
  • Nie zbliżaj się. Powiedział śmiejąc się. - możesz tego pożałować...
  • Nie boję się ciebie. Odparł, wyciągając lewą ręką po cichu broń.
  • Nie?... a powinieneś. W jednej chwili chłopak zapłonął, nauczyciel zaskoczony odskoczył do tyłu.

Na jego oczach chłopak, jego przyjaciel stanął w płomieniach, na własne oczy zobaczył jak jego skóra i mięśnie wypalają się do gołej kości a on zamiast krzyczeć czy wołać pomocy tylko się śmiał, jego głos nagle się zrobił bardzo niski, wręcz przerażający, a oczy, oczy płonęły czerwienią...





No i napisałem rany całe dni tylko sprawdzian, kartkówka, egzamin ... więc sorry że tak późno rozdział ale naprawdę musiałem się uczyć. i jak podobał się komentujcie.