Jakiś czas później w gabinecie Mephisto. Straż przyprowadziła Haru do siedziby dyrektora, usiadł na krześle podczas gdy jeden ze strażników stanął w kącie trzymając w jednej dłoni pistolet wycelowany w jego kierunku a w drugiej jego łańcuch. Chłopak zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, które pełne było różnorakich gadżetów i zabawek, od samego patrzenia na te przesłodzenie robiło mu się niedobrze. Po dłuższej chwili do środka wszedł Mephisto, który od razu wesoło się wytłumaczył
- Przepraszam że musiałeś czekać ale życie dyrektora nie jest usłane różami, jak ci się podoba mój gabinet sam go urządzałem. Spytał siadając za biurkiem
- Jest dosyć…, Haru jeszcze raz rozejrzał się po pokoju …oryginalny.
- Ciesze się że ci się podoba ale wródźmy do interesów, chyba znasz swoje zadanie czyż nie?
- Tak mam pilnować i kontrolować syna samego szatana. Powiedział wyraźnie znudzony
- Pamiętaj że jeśli straci panowanie maż się go niezwłocznie pozbyć, ale ty także musisz się kontrolować lepiej by nikt nie wiedział o twoich ,,umiejętnościach” rozumiemy się?. Spytał z chytrym uśmiechem na ustach
- A ty pamiętaj że powoli kończą mi się kryształy, tylko one trzymają ,,go” w ryzach. Odparł gniewnie chłopak.
- Będziesz musiał się nauczyć kontrolować swoją moc inaczej będziemy musieli cie zlikwidować. Stwierdził
- Nie wiem czy pamiętasz ale za parę miesięcy wypada noc dusz co wtedy?
- Miejmy nadzieje że do tego czasu zdążysz opanować swoją moc na tyle by go całkowicie kontrolować nie chcę słyszeć o żadnych ofiarach na terenie akademii zrozumiano? Spytał z uśmiechem na twarzy
- To się okaże…
- Tak więc jutro zaczynasz lekcje, sala nr 1106 nie spóźnij się, a i pozwól że dam ci klucz do szkoły. Po lekko zdziwionej minie chłopca wyjaśnił. – ten klucz pozwoli ci dostać się do szkoły dla egzorcystów przez każde drzwi w każdej chwili, a i tu proszę masz torbę z książkami potrzebnymi do nauki. Po tych słowach do gabinetu wszedł mężczyzna odziany w czarny płaszcz egzorcysty niosący w rękach walizki
- A co jest w drugiej torbie też książki?
- Nie w drugiej są ubrania dla ciebie, dostaniesz także pieniądze na życie
- Nie potrzebuje twoich pieniędzy Pheles a ubrania sam se kupie.
To mówiąc wstał z krzesła, zabrał walizkę z książkami i już miał kierować się do wyjścia gdy dyrektor spytał.
- A skąd masz pieniądze? Od rodziców?Jak się mają?. rzucił złośliwie Mephisto
Haru odwrócony do niego plecami odpowiedział zaciskając ze złości rękę na rączce walizki
- Pieniądze mam z spadku po rodzicach…
- Ach no tak zapomniałem, wybacz
W tym momencie łańcuch w dłoni strażnika rozgrzał się do czerwoności, mężczyzna krzyknął z bólu upuszczając go, wnet do gabinetu wpadło dwudziestu innych celując prosto w głowę chłopaka, Mephisto przyglądając się tej całej sytuacji z uśmiechem na ustach powiedział
- Dla twojego dobra lepiej się kontroluj hehe zrozumiano?
- Rozmowa skończona panie Pheles. Stwierdził ze złością
Po tym wszystkim podszedł i zabrał rozżarzony łańcuch leżący tuż koło tuż pod nogami mężczyzny który jeszcze przed chwilą trzymał go w dłoni, metal wypalił ślad w podłodze lecz chłopcu nie zrobił najmniejszej krzywdy. Jeden z mężczyzn wyprowadził go kładąc mu na ramieniu dłoń Haru spytał
- Do jakiego szpitala pójdziesz? Tak pytam wysłałbym ci kwiaty.
Mężczyzna prędko zabrał dłoń z ramienia chłopaka. Mephisto jeszcze chwile rozmyślał nad treścią tej rozmowy a także na zaistniałą sytuacja po chwili z śmiechem na ustach powiedział
- Gra się rozpoczęła hahaha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz